wtorek, 26 lutego 2013

Paella z kurczakiem

Gdy rozpoczynałam blogowanie to myślałam, że wiem dość sporo o kuchni. Ba! Byłam przekonana, że wiem na prawdę dużo! Teraz z każdym dniem umacniam się w przekonaniu, że wiem tyle, co NIC. Nie próbowałam 1000000000 rzeczy, a nie przygotowywałam 2 razy tyle!

Dodatkowo zaczynam widzieć symptomy uzależnienia. Dzień zaczynam i kończę z witryną kończącą się blogspot.com, a w ciągu dnia też sobie nie odmawiam przyjemności zaglądania do ulubionych blogów.

Kartek z przepisami, które obiecałam sobie zrobić zawsze miałam więcej, niż czasu...
Od jakiegoś czasu doszedł jeszcze jeden czynnik, który powoduje, że nie wiem od czego zacząć- znajomi podrzucają co rusz lepsze przepisy i zachęcają do próbowania nowego.
I tak oto mamy pyszny i sycący obiad rodem z Hiszpanii. Może ciut za ostry (przyznaję- przesadziłam z chilli), ale i tak spałaszowany z mężem ze smakiem. Polecam dla osób cierpiących na chore zatoki! Przy tej ilości chilli i ostrej papryki wędzonej, gwarantuję oczyszczenie zatok po 3-4 widelcach. :)

Następnym razem będzie Paella Marinera, albo Paella Mixta. Teraz Paella z kurczakiem dla tych, co za owocami morza nie przepadają.


Składniki na sporą porcję dla 3 osób:
  • 200g ryżu średnioziarnistego (do risotto)
  • 400ml bulionu (użyłam z warzyw)
  • podsmażone mięso z 6 pałek z kurczaka
  • cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • czerwona papryczka chilli
  • pół papryki czerwonej
  • 1-2 dojrzałe pomidory (użyłam pomidorów z puszki)
  • groszek zielony (miałam kukurydzę)
  • sól, pieprz
  • szafran
  • papryka ostra wędzona (tradycyjnie od Skworcu)
  • spory pęczek świeżej kolendry 




Teraz kilka mądrości dot. Paelli przed jej przygotowaniem:
  1. Bazą do tego dania jest ryż średnioziarnisty z szafranem. Ponoć można kupić gotową mieszankę odpowiedniego ryżu z szafranem- ja takiego nie znalazłam i dodałam mielony szafran oddzielnie.
  2. Paella to danie jednogarnkowe, a dokładniej "jednopatelniowe". Całość przygotowuje się w tym samym naczyniu i w nim powinno się podawać. W internecie z łatwością znajdziecie takie patelnie.
  3. Pomidory powinno się wykorzystywać wyłącznie dojrzałe, świeże pomidory. Sami wiecie, co można znaleźć teraz w sklepach, więc ratowałam się krojonymi pomidorami z puszki (a dokładniej z kartoniku).
  4. Kolejny "must have" potrawy to papryka wędzona, która nadaje przydymionego zapachu i aromatu. Niepotrzebnie użyłam ostrej wersji, bo zdecydowanie przedobrzyłam z ostrością :)
  5. Paella powinna zawierać świeży groszek zielony. Świeżego o tej porze nie ma, mrożonego nie miałam, a konserwowy z puszki mógłby się rozlecieć, więc użyłam kukrydzy. Może Hiszpanie pokręciliby głową, ale jesteśmy w Polsce- trzeba kombinować!
Przygotowanie:

Paprykę kroimy w kostkę, cebulę w pióra, a czosnek w plasterki. Wszystko wrzucamy na rozgrzaną patelnię z odrobiną oliwy i dusimy. Dorzucamy chilli pokrojoną w plasterki, podsmażone i pokrojone w kostke mięso kurczaka i dalej smażymy. Następnie na patelnię dorzucamy ryż, posypujemy dwoma szczyptami mielonego szafranu, całość mieszamy i zalewamy 400ml gorącego bulionu. Od tej pory nie mieszamy. Patelnię przykrywamą pokrywką, zmniejszamy ogień i całość dusimy ok 15-20 min. do ugotowania ryżu i odparowania płynów. Pod koniec dorzucamy kukurydzę i posiekaną kolendrę. Podajemy na patelni.

Z pozdrowieniami dla Piotra, od którego dowiedziałam się o Paelli!

Ania

poniedziałek, 25 lutego 2013

Zupa krem z pieczonej papryki

Kremową i gęstą zupę z pieczonej papryki chciałam zrobić od dawna. Ponad rok temu widziałam przepis w jednej z plotkarskich gazet, od razu chciałam ją zrobić, ale jeszcze szybciej o niej zapomniałam. Starość, nie radość ;) Albo raczej zbyt dużo chęć przygotowywania tego, co człowiek zobaczy na innych blogach i zbyt duża ilość żołtych karteczek z przepisami na pyszności, które polecają znajomi...


W końcu w ręce wpadły papryki (w kosmicznej cenie o tej porze roku) i karteczka włożona w zeszyt z przepisami.

Zupa jest idealna na przystawkę. Rozgrzewa i pobudza apetyt. Zdecydowanie nie jest sycąca. Raczej jest idealna, jako zapowiedź czegoś jeszcze lepszego! :)

Zrobiłam dwie wersje: czerwoną- pikantną i żółtą o łagodnym smaku. Chciałam zrobić jeszcze zieloną, ale w sklepie nie było zielonej papryki. Może innym razem?

Składniki na 2 rodzaje kremu dla 3 osób ( ilość, jak na przystawkę):
wersja HOT
  • 2 duże czerwone papryki
  • czerwona papryczka chilli
  • 200ml bulionu z warzyw
  • ząbek czosnku
  • sól i pieprz do smaku
or NOT
  • 2 duże żółte papryki
  • 200ml bulionu z warzyw
  • ząbek czosnku
  • sól i pieprz do smaku
Wszystkie papryki (oprócz chilli) myjemy, osuszamy ręcznikiem, kroimy wzdłuż na 4 i wydrążamy pestki. Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia miąszem do dołu i posypujemy solą. Pieczemy w piekarniku nastawionym na 250 stopni przez ok. 20-25 min. do czasu pojawienia się na paprykach czarnych plamek. Uważajcie, aby nie przesadzić i ich całkowicie nie spalić :)
Niektórzy podpiekają również czosnek, ale czosnek pieczony robi się słodki i delikatny, a ja chciałam aby zaostrzył zupę, więc go nie piekłam.

Papryki wyciągamy z piekarnika, wkładamy do pojemnika i szczelnie zamykamy, aby skórka sama z nich zeszła. Po ok. 15min. obieramy papryki i wkładamy kolorami do oddzielnych garnków.

Papryki zalewamy gorącym bulionem z warzyw, dodajemy po ząbku czosnku i doprawiamy do smaku. Do czerwonej papryki dodajemy dodatkowo pokrojoną w plasterki papryczkę chilli. Moja nie była bardzo ostra więc dodałam z ziarenkami.

Zupy gotujemy ok. 5min. Ściągamy z ognia i blendujemy na krem.
Podałam z kolendrą i po 2 łyżkach już żałowałam, że nie zrobiłam większej ilości kremu...



Smacznego!

niedziela, 24 lutego 2013

Gofry

Wczoraj na facebook'u napisałam o poprawianiu sobie humoru goframi. Zadziałało! No bo na kogo nie zadziała chrupiący goferek, pyszna bita śmietana i słodziutkie truskawki? Odnośnie truskawek- mimo, że obecne w sklepach hiszpańskie nie dorównują kaszubskim, to i tak (o dziwo!) smakują truskawką. Może tak mi się trafiło i po prostu miałam szczęście?


Przepis na gofry mam od kolegi, ale zmieniłam ciut ilość margaryny.

Przydałaby się jeszcze jakaś lepsza gofrownica, ja niestety używałam opiekacza do kanapek, który ma dodatkowe wkłady na gofry. Na gofry średnio się nadaje, ale "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma", prawda?

Składniki na ok. 20 sztuk:
  • 150g masła
  • 50g margaryny
  • 125g cukru
  • 100g mąki pszennej
  • 75g mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 3 jajka (oddzielnie żółtka i białka)
  • 4 łyżki kwaśnej śmietany (użyłam 12%)
Miękkie masło i margarynę ucieramy z cukrem na puszystą masę. Dodajemy żółtka i śmietanę i dalej ucieramy do połączenia się składników. Następnie przesiewamy do masy mąkę z proszkiem do pieczenia, mieszamy. Na koniec ubijamy białka na sztywna pianę i dodajemy do ciasta. Łączymy delikatnie za pomocą łyżki.

Gofry wypiekamy do zrumienienia. 
Podajemy z dowolnymi składnikami: cukrem pudrem, dżemem, bitą śmietaną i owocami.


Zjadałam 2 jeszcze cieplutkie. Mój mąż powiedział dość po 5 :D

Delektujcie się końcówką weekendu!

czwartek, 21 lutego 2013

Wspomnienie lata i pełnoziarniste ciasto z owocami

Wiem, że dopiero co odwiedził nas Mr. Snowman, ale ja czuję lato. Przynajmniej przez chwilę miałam takie wrażenie, jak ciasto pokryte było truskawkami, wiśniami i garstką jagód. W kuchni unosił się słodki zapach, a po ugryzieniu kawałka język zabarwiony był na smerfny kolor... 
Zdecydowanie wiosna, a co tam- zaszaleję! Lato musi przyjść i to zaraz, już! Jagody mi się kończą!!!
 

Przepis dokładnie taki sam, jak na "Zdrowsze serce", które piekłam dość niedawno.
Na wierzch wysypałam delikatnie rozmrożone letnie owoce: garść truskawek, drylowanych wiśni, "gumi-jagód" i 3 łyżki migdałów w płatkach.

Po upieczeniu i wystudzeniu posypałam cukrem pudrem. Później tylko marzyłam o jeszcze dalekim lecie...


Buzia! 

 
 

środa, 20 lutego 2013

Muffiny wytrawne

Koleżanka ok. 1,5 tygodnia temu opowiadała, że jej mąż widział nadlatujące gęsi. Chyba nawet nabrałam się na chwilową odwilż i słońce za oknem. Na prawdę miałam wrażenie, że wiosna jest tuż, tuż, a prognozy męża mojej koleżanki się sprawdzają. Dziś już wiem- na pogodynkę w TVN ów mąż się nie nadaje :)
U nas śniegu, jak w górach. Sypie na całego i mąż znowu robi za "tap szpadl". Odwiedził nas nawet ziomek z dzieciństwa...ale o tym na końcu!

Teraz muffiny i to nie byle jakie! Moje pierwsze, wytrawne- pyszne! Obawiałam się, że będą suche i szybko staną się czerstwe. Nic mylnego! Polecam, jako przekąskę na domowych imprezach.


Składniki na 12 sztuk:
  • 250g mąki (użyłam pełnoziarnistej żytniej)
  • łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1/4 łyżeczki soli, pieprzu i papryki ostrej
  • pół świeżej papryki
  • 2 pory
  • kilka plasterków salami
  • 2 jajka
  • 250ml jogurtu typu greckiego
  • 50ml oleju

Paprykę i salami kroimy w kostkę, a por w plasterki. Wszystko krótko podsmażamy na łyżce oliwy i odstawiamy do ostygnięcia.

Mąkę mieszamy z sodą, przyprawami i ostudzonymi warzywami z salami.

W oddzielnym naczyniu łączymy olej z jogurtem i jajkami. Łączymy składniki suche z mokrymi i łyżką nakładamy ciasto do blachy na muffiny wyłożonej papilotkami.

Pieczemy ok. 25min. w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.
Muffiny są świeże przez 2 dni- później nie wiem, bo już wszystkie zostały zjedzone :)


A na koniec pozdrowienia od mojego ziomka!


wtorek, 19 lutego 2013

Krewetki w białym winie i jak nie cieszyć się z nowego

W końcu doczekałam się wagi, takiej zwyczajnej wagi kuchennej. Wszystko do tej pory robiłam używając miarki, ale odnośnie jej precyzji można mieć kilka uwag.

Nareszcie mnie olśniło, że nie muszę kupować kolejnego grata, który będzie stał na widoku i się kurzył. Poszłam do sklepu i kupiłam malucią, taką tyci, tyci wagę elektroniczną z szybką, na której stawia się produkty do ważenia. Szczęśliwa wróciłam do domu, zrobiłam z jej pomocą ciasto białkowe i schowałam wagę do szafki.

Po kilku godzinach wpadł do Nas znajomy, a ja zadowolona lecę do kuchni pokazać "cud techniki", jakim jest elektroniczna mini wersja wagi kuchennej. Biorę w rękę i czas staje w miejscu....W tym momencie widzę, jak szklany blat wagi odlepia się od całości, wymyka z moich rąk i z hukiem spada w czeluści kuchni. WTF??? Chciałoby się krzyknąć, ale gryzę się w język..."Miałam wagę"- mówię już na głos...

Dobrze, że robali nie trzeba odmieżać ;)


Potrzebujemy:
  • opakowanie mrożonych krewetek koktajlowych (u mnie koktajlowe, obrane i podgotowane, 250g)
  • 2 ząbki czosnku
  • ok. 50g masła
  • por
  • sok i skórka z połowy cytryny
  • 1,5 szklanki białego półwytrawnego wina
  • sól, pieprz i chilli do smaku
Krewetki zlewamy zimną wodę i pozostawiamy do całkowitego rozmrożenia.

Na maśle dusimy pokrojony drobno por z przeciśniętymi ząbkami czosnku. Po ok. 5min. dodajemy krewetki, podsmażamy dosłownie 2 min. i wlewamy wino. Całość smażymy jeszcze 2-3 min. na koniec doprawiając solą, pieprzem i chilli oraz skrapiając sokiem z cytryny.

Podajemy z bagietką z masłem czosnkowym. Tym razem modlimy się, aby druga osoba krewetek nie lubiła i zostało więcej dla Was.- Ja miałam pecha...:)


A teraz do pracy Rodacy!

poniedziałek, 18 lutego 2013

Lekkie ciasto na białkach z migdałową posypką

Kto nie obżerał się pączkami ostatnio, no kto? Chyba nikt! Po tym całym pączkowym szaleństwie zostały białka, które żal było wyrzucić. Poszukałam, poszperałam i znalazłam. Bardzo delikatne i puszyste ciasto, które zawiera jedynie 125g mąki.


Przepis w całości przejęłam po Agnieszce z Kuchni nad Atlantykiem. Wszystko super, ale ta posypka mnie zawiodła. Myślałam, że cukier trochę się rozpuści pod wpływem temperatury i scali z płatkami migdałów tworząc "skorupkę" przyczepioną do ciasta. Niestety cała posypka frywolnie przemieszcza się pod nożem i osypuje przy każdym nakładaniu ciasta :( To jest jedyny (jak dla mnie) mankament.

A teraz szybko przepis i do pracy, może ktoś z Wam będzie miał akurat czas, aby zrobić białkowe ciacho?

Składniki na formę o śr. 24cm:
  • 125 g mąki (użyłam pełnoziarnistej)
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 125 g masła
  • 8 białek (ok. 280 g)
  • szczypta soli
  • 175 g cukru
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 1 op. cukru waniliowego lub 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii 
  • skórka starta z 1 cytryny 
  • 75 g migdałów w płatkach
  • 1 łyżka cukru
  • 1 łyżeczka cynamonu

Mąkę z proszkiem przesiewamy do miski.- Jeżeli używacie pełnoziarnistej, to pomijacie ten krok. Masło rozpuszczacie i odstawiacie do wystudzenia. 
W oddzielnej misce białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli pod koniec dodając cukier. Dalej ubijamy, aż masa zacznie ładnie błyszczeć. Następnie dodajemy sok i skórkę startą z połowy cytryny oraz łyżkę ekstraktu migdałowego. Na koniec powoli wlewamy ostudzone masło na przemian z mąką. Łączymy wszystkie składniki delikatnie na najmniejszych obrotach miksera, aby piana mocno nie opadła.

Blaszkę smarujemy tłuszczem i obsypujemy mąką albo bułką tartą. Wylewamy ciasto i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez 30-35min. do tzw. suchego patyczka.
Kto zna przepis na inne ciacho białkowe? Znalazłam jeszcze pieguska, ale może polecacie jakieś inne cudo, hm?

niedziela, 17 lutego 2013

Zapiekana brukselka

Na początek: 
Wszystkim kotom, 100 lat i pełnych zabaw 7 żyć!

Rodzicom tych kotów cierpliwości przy sprzątaniu sierści, spokoju przy łapaniu kota na ostrzeniu pazurów i uśmiechu na twarzy podczas drapania kotów pod bródką i nasłuchiwania ich pomrukiwania!  ;)

Dziś na obiad był "stary i poczciwy" schabowy. Idealny z marchewką i groszkiem lub mizerią, która kojarzy mi się z latem u dziadków.

Tym razem nie cofnęłam się tak daleko w przeszłość i podałam go w towarzystwie brukselki. Ponoć znienawidzona przez wielu, przeze mnie uwielbiana. Mój mąż stwierdził, że "szału nie ma" i czasem może ją zjeść. No cóż...ja nadal uważam, że jest boska!


Przepis znalazłam na blogu "Kwestia smaku" i zakochałam się już w samych zdjęciach! Wiedziałam, że brukselka będzie dobra.

Składniki:
  • 0,5kg świeżej brukselki
  • 2łyzki bułki tartej
  • 2 duże ząbki czosnku
  • sok i skórka z połowy cytryny
  • łyżka pestek słonecznika
  • olej z pestek słonecznika
  • sól i pieprz do smaku
Brukselkę myjemy pod bieżącą wodą i gotujemy w lekko osolonej wodzie al dente. Po ok. 10-15 min. zlewamy wodę i wysypujemy brukselkę do naczynia żaroodpornego.

W moździerzu ucieramy bułkę tartą z 2 posiekanymi lub przeciśniętymi przez praskę ząbkami czosnku. Dodajemy skórkę z połowy cytryny i wysypujemy wszystko na brukselkę. Posypujemy całość pestkami słonecznika, doprawiamy solą i pieprzem i polewamy sokiem z połowy cytryny. Na koniec polewamy odrobiną oleju z pestek słonecznika i wkładamy do piekarnika.
Brukselkę zapiekamy do zrumienienia bułki tartej w piekarniku nagrzanym do 150 stopni.



A teraz delektujemy się końcem weekendu. 
Pozdrawiam Was gorąco!

piątek, 15 lutego 2013

Śliwki i wiśnie w czekoladzie


Rozpędziłam się i opublikowałam post bez opisu...Zakochana? Na pewno! Ale jeszcze bardziej roztargniona :)

Wybrałam śliwki bo z nimi wiąże się pewna historia, a raczej tradycja. Jestem z Gdańska, mój mąż z Bełchatowa, gdzie obecnie mieszkamy. Jeszcze kilka lat temu, kiedy byliśmy typową parą "na odległość", za każdym razem woziłam ze sobą śliwki w czekoladzie. Nooo raz był wyjątek i przywiozłam ze sobą wycieraczkę na klatkę schodową- prezent od mojej koleżanki dla S.- nie pytajcie dlaczego ;)


Wczoraj były walentynki i to był prezent dla Niego. Miała być niespodzianka z rana, jednak nie wytrzymałam i już w środę wieczorem kazałam mężowi próbowac i zachwalać!



Składniki:
- 150g śliwek suszonych
- 50g wiśni suszonych
- pół szklanki rumu (mój 80%)
- tabliczka gorzkiej czekolady
- 50g masła
- 150g masy marcepanowej (użyłam gotowej z Lidla)



Śliwki i wiśnie w oddzielnych naczyniach zalewamy rumem i odstawiamy na kilka godzin.
Później owoce wyciągamy, a rum...każdy zrobi, jak uważa. Mój się nie zmarnował :)



Czekoladę z masłem rozpuszczamy w kąpieli wodnej.



Stolnicę obsypujemy lekko cukrem pudrem i rozwałkowujemy na niej masę marcepanową dość cienko. Nożem kroimy paski i układamy na nich owoce. Zawijamy w masę marcepanową, nadziewamy na wykałaczkę i oblewamy czekoladą.



Odstawiamy na godzinkę- dwie do zastygnięcia czekolady. Użyłam do tego 2 ziemniaków przekrojonych wzdłuż. Ziemniaki ułożyłam na talerzu, a do nich wbiłam śliwki i wiśnie na wykałaczkach.

                       

       


Śliwek już nie ma...Wiśni też nie...A szkoda, pojadłabym jeszcze!

środa, 13 lutego 2013

Kurczak pieczony na soli

W weekendy zawsze więcej gotuję, robię zdjęć i zbieram materiały na posty.
Przychodzi poniedziałek, idę do pracy i ciut mało skromnie chwalę się koleżankom co tym razem zrobiłam ;) Tak wygląda każdy poniedziałek od kilku miesięcy. 

Jest jeszcze jedna rzecz, która ostatnio dość często się powtarza. Koleżanka na moje "przechwałki" powtarza, jak mantrę: " A my jedliśmy kurczaka na soli", "A my jedliśmy kurczaka na soli", "A my jedliśmy kurczaka na soli"...

Jeżeli jeszcze takiego kurczaka nie jadłyście/ jedliście, to z całą pewnością właśnie w tym momencie wykrzywiacie się i w myślach wypowiadacie: "Czy kurak nie jest słony???"

No właśnie, tak samo się krzywiłam, ale poczytałam na blogach, pooglądałam filmy na youtube, kupiłam kilogram soli i kuraka. Aaaaa i zaprosiłam teściów na obiad :) Teraz już nie miałam wyjścia!

Potrzebujemy:
  • świeżego kurczaka
  • 1kg soli
  • cebulę
  • 3 ząbki czosnku
  • sól, pieprz i paprykę do natarcia kury
Kurczaka myjemy i osuszamy dokładnie ręcznikiem. Nacieramy z wierzchu 2-3 szczyptami soli, pieprzem i papryką. Cebulę kroimy na 4 i wkładamy do środka kurczaka razem z ząbkami czosnku.

Piekarnik rozgrzewamy do 150 stopni, a do naczynia żaroodpornego wsypujemy sól. Kurczaka zdecydowanym ruchem kładziemy na soli i pieczemy ok. 1,5h.




Po upieczeniu kurczaka przekładamy na półmisek i kroimy na części.

Kilka dodatkowych wskazówek:
  1. Niektórzy nacierają kurczaka przyprawami jeszcze od środka (ominęłam).
  2. Swojemu kurakowi związałam  nogi bo leżał "okrakiem" i patrzec na to nie mogłam :D
  3. Koleżanka, która tą formę pieczenie mi polecała kurczaka kładła na soli piersiami do góry ( :D ) i nie przewracała go w trakcie pieczenia. Ja kurczaka po 45 minutach szybkim i zdecydowanym ruchem odwróciłam, aby zrumienił się równo po obu stronach. Techniki są różne...
  4. Piekłam bez przykrycia. Kurczak pieczony na soli jest wilgotny. Nie bójcie się, że mięso przesuszycie!

Kurczak wyszedł mięciutki i bardzo aromatyczny. W żadnym wypadku nie był słony, ani suchy.

Polecam!

Ps.1 Bezwstydnica nie włożyła stanika :D


Ps.2 Kotka teściów też nas odwiedziła ;)

 

wtorek, 12 lutego 2013

Lody jagodowe z białą czekoladą

Ponoć dziś tłusty wtorek (???) Nigdy, ale to nigdy nie słyszałam o tłustym wtorku, a tu jednak się okazuje, że takowy jest. Oznacza to tylko jedno- jest przyzwolenie na więcej pączków i słodkości!...A potem wyrzuty sumienia...
Dlatego postanowiłam, że w miarę możliwości postaram się publikować posty wg. pewnego schematu: coś słodkiego/ tłustego, a następnie coś, po czym można bez wyrzutów sumienia spojrzeć w swoje odbicie w lustrze ;)

Wczoraj były kotleciki drobiowe z porem i papryką, a dziś nie pączki, lecz lody...Lody jagodowe z białą czekoladą.
O tak! Uważam, że lody robię dość dobre :D


Składniki:
  • 400ml śmietany 30%
  • 100ml mleka
  • spora garść mrożonych jagód
  • 5 łyżek cukru pudru
  • 50g groszków z białej czekolady
Mrożone jagody blendujemy z mlekiem. Schłodzoną kremówkę ubijamy na sztywno pod koniec dodając cukier puder.
Następnie za pomocą łyżki mieszamy masę jagodową z ubitą śmietaną. Na koniec dodajemy białą czekoladę i przelewamy masę do pojemnika, który wkładamy na pół godziny do zamrażalnika.
Po pół godzinie, max. 45 min. masę rozbijamy widelcem i dalej chłodzimy. Czynność powtarzamy 2-3 razy, aby lody były kremowe.

No i teraz szamiemy!


Jeszcze coś:
To nic, że na końcu (mam nadzieję). Ważne, że pamiętam! :)
W tym o to miejscu chciałabym podziękować mojemu mężowi, którego wygoniłam do sklepu w poszukiwaniu wafelków do lodów. Mąż obszedł 3 sklepy, a pytane przez Niego ekspedientki o rożki lodowe tylko wzruszały ramionami i wybałuszały oczy. Biedny stracił ok. godziny i wrócił do domu z pustymi rękoma...I co ważne, zły nie był! Dlatego baaaardzo, ale to baaaaaaaardzo Ci dziękuję, że spełniasz moje "nie-ciążowe" zachcianki ;)


Buzia!

poniedziałek, 11 lutego 2013

Kotleciki drobiowe z porem i papryką

Są co najmniej 3 powody, dla których warto je zrobić:
  1. kolorowe
  2. lekkie
  3. pyyyyszne!

Zdecydowanie lepsze od tradycyjnych mielonych, nawet moich dotychczasowych ulubieńców z miętą. Szybkie w przygotowaniu, a przede wszystkim idealne dla tych, którzy liczą kalorie :)

Składniki na 15 średniej wielkości kotlecików:
  • 4 pojedyncze piersi z kurczaka
  • całe jajko + białko
  • 3 łyżki płatków owsianych
  • pół papryki
  • 2 pory
  • garść suszonych pomidorów
  • sól, pieprz i oregano
+
  • olej/ oliwa do smażenia
Piersi z kurczaka dokładnie myjemy, osuszamy ręcznikiem papierowym i mielimy.
Pory kroimy w plasterki, paprykę w drobną kostkę i całość dusimy na patelni z odrobiną oliwy do miękkości. Odstawiamy do ostygnięcia.

Do zmielonego mięsa z kurczaka dodajemy całe jajko oraz białko. Dorzucamy podduszone pory z papryką, pokrojone drobno pomidory suszone i płatki owsiane. Na koniec całość doprawiamy do smaku- użyłam soli, pieprzu i oregano.

Z mięsa formujemy nieduże kotleciki i smażymy po 2 minuty z każdej strony na rozgrzanym tłuszczu.

                        

Podałam z pieczonymi ziemniakami, buraczkami i sosem czosnkowym.
Obiad mamy z głowy na 2-3 dni! :D



sobota, 9 lutego 2013

Pełnoziarnista babka orzechowa z dynią

Babka jak się patrzy!
Ciężka i wilgotna. Podobna do ciasta marchewkowego, a jednak całkiem inna. Do sobotniej kawy idealna...nie wielu w końcu może się oprzeć fajnej babce, prawda? :)



Składniki:
  • 5 łyżek dżemu z dyni
  • 5 łyżek zmielonych orzechów (użyłam laskowych) 
  • 8 łyżek mąki pełnoziarnistej żytniej
  • 3 łyżki brązowego cukru
  • 4 jajka
  • łyżeczka proszku do pieczenia

Żółtka ubijamy z cukrem na puszystą, białą masę. Dodajemy dynię i dokładnie łączymy za pomocą miksera. Dodajemy do powstałej masy mąkę z proszkiem do pieczenia i zmielone orzechy. Na koniec dodajemy ubite na sztywno białka jaj i mieszamy delikatnie całość łyżką.

Piekarnik rozgrzewamy do 150 stopni. Blaszkę z kominkiem smarujemy tłuszczem i obsypujemy bułką tartą.

Ciasto wylewamy do blaszki i pieczemy ok. 40-45 minut. Ciasto sprawdzamy patyczkiem. Jeżeli jest suchy, to ciasto gotowe!




Ciasto polałam gorzką czekoladą i posypałam kropelkami białej czekolady. Jestem pewna, że posypane cukrem pudrem byłoby równie pyszne.

Smacznego!

piątek, 8 lutego 2013

Sałatka z łososiem i ogórkiem + wyrzuty sumienia

Zgrzeszyłam, i to jak?! Nie przyznam się ile zjadłam tych "wstrętnych małych potworów". Nie powinnam, a jednak nie mogłam się oprzeć...

Na prawdę nie jestem za konserwantami i innymi badziewiami, którymi nafaszerowane jest teraz dosłownie wszystko na sklepowych półkach. Nie będę wspominała już o ubraniach, torebkach, paskach i innych rzeczy wykonanych z odzieżowych odpowiedników "kulinarnych E", czyli z plastikowej świni.
W każdym razie mimo, że za chemią w produktach nie jestem, to na prawdę raz chciałabym zjeść pączucha z magicznym E, bądź czymś pomiędzy A-Z, co spowoduje, że stracę na wadzę- ot tak, od razu!

Na razie zostaje mi czekanie na "kopa" w tyłek i szukanie w lodówce czegoś lżejszego...
           
   
Składniki:
  • ogórek świeży
  • 100g łososia wędzonego (użyłam w plastrach)
  • 2 łyżki pestek słonecznika
  • skórka i sok z połowy cytryny
  • 2 łyżki oleju z pestek słonecznika Zielony Nurt
  • mała garść kiełków rzodkiewki
  • ewentualnie sól i pieprz do smaku
  • koperek
Ogórek obieramy i kroimy w drobną kostkę. Dodajemy pokrojonego łososia.- Najlepiej użyć takiego w kawałku. Miałam niestety tylko taki w plastrach. Wrzucamy kiełki i pestki słonecznika. 

Do oddzielnego naczynia wrzucamy startą skórkę z połowy cytryny i wyciskamy jej sok. Dodajemy 2 łyżki oleju oraz doprawiamy do smaku. Ja użyłam wyłącznie pieprzu.- Łosoś wędzony jest dość słony.

Przygotowany sos przelewamy do sałatki i całość mieszmy. Na koneic posypujemy sałatkę koperkiem.



Olej z pestek słonecznika otrzymałam od firmy Zielony Nurt.
Zarówno na ich stronie internetowej, jak i ulotkach, które otrzymałam znajduje się informacja:

Charakteryzuje go bogactwo kwasów wielonienasyconych oraz witaminy E, które w dużej mierze są odpowiedzialne za obniżenie poziomu cholesterolu oraz wspomaganie i stymulowanie naszego układu odpornościowego. Olej słonecznikowy ma także szerokie zastosowanie w kosmetyce, stosowany na skórze ogranicza powstawanie zmarszczek oraz utrzymuje nawilżanie skóry.
Należy stosować go na zimno jako dodatek do surówek , oraz potraw duszonych i gotowanych. Nie należy go podgrzewać do temperatury 100 stopni.

Na razie użyłam go kilka razy. W smaku nie wyczuwam różnicy w stosunku do innych olejów dostępnych w sklepach. Natomiast zdecydowanie przekonuje mnie fakt, że nie zawiera on żadnych konserwantów i ma dość krótki termin ważności (6miesięcy)- co tylko potwierdza powyższe. Zauważalna natomiast jest konsystencja oleju- dość lepka i ciężka, gdyż olej nie jest filtrowany.- Przypomina mi oliwę z Grecji :)

Olej ten rozlewany jest do ciemnych szklanych butelek, aby nie stracił swoich właściwości. Należy go przechowywać w chłodnych miejscach z dala od promieni słonecznych.

Firma Zielony Nurt zawiera również wiele innych, ciekawych produktów tj. olej z pestek dyni, olej kokosowy, czy lniany- który ponoć wspomaga proces trawienny i sprzyja odchudzaniu- coś dla mnie ;)

W każdym razie na pewno nie poprzestanę na tym oleju i wypróbuję kolejne.

A Wy znacie tą firmę i jej produkty? Może macie inne swoje ulubione oleje i oliwy?

Ania

poniedziałek, 4 lutego 2013

Pączki

Moje pierwsze i z całą pewnością nie ostatnie pączki. 
Przepis pochodzi z cudownego bloga Moje wypieki. Znajdziecie tam całą masę słodkości, na które chyba nikt nie jest w stanie znaleźć miejsca w żołądku ;) Mimo wszystko polecam- jest w czym wybierać!


Od razu przyznaję, że ręki do wyrobów drożdżowych nie mam. Zazwyczaj cała praca kończy się przygotowaniem strasznego "gniota". Tym razem jednak się udało i to była najmilsza niespodzianka ostatnich dni!

Polecam tym, którzy się boją i nie wierzą, że można!

Składniki (cytuję za Dorotą):
  • 800 g mąki pszennej + około 50 - 70 g do podsypywania
  • 14 g drożdży suchych lub 28 g drożdży świeżych (użyłam świeżych)
  • pół łyżeczki soli
  • 100 g drobnego cukru do wypieków
  • 1,5 szklanki mleka
  • 4 duże jajka
  • 2 żółtka 
  • 100 g masła, roztopionego
  • 3 łyżki ekstraktu z cytryny lub pomarańczy (użyłam własnego- waniliowego)
+

Zaczynamy od przygotowania rozczynu.
Mleko z cukrem podgrzewamy i mieszamy z rozkruszonymi drożdżami. Dosypujemy 3 łyżki mąki i odstawiamy na 15min. w ciepłe miejsce do lekkiego wyrośnięcia.

Do miski przesiewamy mąkę. Dodajemy pozostałe składniki z rozczynem, a na koniec rozpuszczone i przestudzone masło. Składniki łączymy za pomocą miksera i specjalnej końcówki do wyrabiania ciasta. Jeżeli zauważycie, że ciasto jest bardzo klejące możecie podsypać mąką, ale uważajcie, aby nie przesadzić.
Ciasto uformowałam w kulę i przełożyłam do miski obsypanej mąka. Odstawiamy na ok. 1-1,5h do podwojenia objętości.

Na stolnicę wysypujemy mąkę, bierzemy kawałek ciast i rozwałkowujemy na grubość ok. 2cm. Szklanką wykrawamy koła i odstawiamy na 20min. do ponownego wyrośnięcia.

W dość dużym garnku rozgrzewamy tłuszcz. Pączki zaczęłam smażyć, jak skórka od chleba po wrzucenia do tłuszczu przyrumieniła się po ok. 30sek.

Pączki smażymy z dwóch stron do zrumienienia i odstawiamy na ręcznik papierowy do odsączenia z nadmiaru tłuszczu.

Po lekkim ostygnięciu napełniamy pączki ulubioną konfiturą za pomocą szprycy z końcówką do nadziewania.

Przedostatni krok to oblanie lukrem i posypanie skórką pomarańczową. 


Teraz wcinamy jeszcze ciepłe i pomrukujemy z zadowolenia! Mmmmmm!



niedziela, 3 lutego 2013

Gniazdka/ Pączki wiedeńskie

Gniazdka z ciasta parzonego są banalnie proste. Smażą się szybko i tak samo szybko znikają. 
Najwięcej czasu zabiera przygotowywanie kwadratów z papieru do pieczenia, ale z tym też sobie poradziłam :)


Zaczynamy od podgrzania tłuszczu w dość dużym garnku. Do smażenia pączków użyłam oleju rzepakowego. 

Dodatkowo przygotowujemy ok. 20 kwadratów z papieru do pieczenia o wymiarach 10x10cm. Można "bawić się" w dokładne mierzenie i wycinanie, ja jednak za pomocą linijki darłam papier na mniej więcej tej samej wielkości kwadraty. W ten sposób uzyskałam przygotowane kwadraty w ciągu niecałej minuty :)

Na przygotowane kwadraty będziemy wyciskać szprycą gniazdka i razem z papierem smażyć.

Składniki na ok. 20 średniej wielkości gniazdek (in. pączki wiedeńskie):
  • 250ml wody
  • 100g masła
  • 200g mąki
  • szczypta soli
  • 4 duże jajka
Wodę w garnku podgrzewamy, dorzucamy masło i podgrzewamy tak długo, aż masło się roztopi. Ściągamy garnek z ognia, wsypujemy mąkę i energicznie mieszamy, aż powstanie jednolita masa. Masę przez chwilę studzimy, a następnie dodajemy szczyptę soli i rozbijamy po jednym jajku. - Do połączenia masy z jajkami użyłam miksera. 
Całość dokładnie łączymy i nakładamy ciasto do szprycy z końcówką w kształcie gwiazdy.

Na przygotowane wcześniej kwadraty wyciskamy ciasto w kształcie gniazdek. Najlepiej nałożyć podwójną porcję ciasta (2 koła), aby gniazdka były "pełniejsze".

Kwadraty z nałożonym ciastem wkładamy na rozgrzany olej. Po chwili papier z łatwością odejdzie od ciasta. Po zrumienieniu gniazdka smażymy na drugiej stronie. Gotowe pączki wyławiamy łyżką cedzakową i odstawiamy na ręcznik papierowy do odsączenia z nadmiaru tłuszczu.


Podajemy posypane cukrem pudrem bądź lukrem.
Smacznego!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...