Przygotowuję się do drogi i za chwilę wyruszam do rodzinnego Trójmiasta. Cieszę się, bo w końcu zobaczę babcię i dziadka, koleżankę i jej małego brzdąca, którego z chęcią bym ukradła. No i morze- je też zobaczę!
Niestety jadę sama, bo to wyjazd służbowy, więc całą drogę nie będę miała do kogo buzi otworzyć. Są też plusy samotnej jazdy- przynajmniej w moim przypadku. Podczas jazdy z mężem unikamy (a raczej on unika) słuchania radio, bo je "umiejętnie zagłuszam"! Dlatego tym razem będę mogła drzeć się do bólu gardła i śpiewać ile moje gardło i płuca dają radę!
Znacie film "Dziewczyna moich koszmarów" i scenę, kiedy świeżo upieczona małżonka śpiewa w samochodzie?- Wypisz, wymaluj Ania podczas jazdy samochodem :D
A teraz czas na pierogi!
Składniki na ok. 14 sztuk
ciasto:
- 2 szklanki mąki
- ok. pół szklanki ciepłej wody
- jajko
- szczypta soli
farsz:
- marchewka
- średnia cebula
- sól i pieprz do smaku
- pół łyżeczki curry
- 20dkg szynki wieprzowej
Mięso razem z marchewką gotujemy do miękkości, studzimy i mielimy. Dodajemy pokrojoną w kosteczkę cebulę zeszkloną na oliwie. Przyprawiamy całość solą, pieprzem i curry.
Nastawiamy garnek z wodą i szczyptą soli. Na garnek nakładamy miskę do góry dnem, aby się nagrzała od środka. Później tą miską
Na stolnicy wysypujemy mąkę i szczyptę soli. Robimy dołek po środku i wbijamy jajko. Delikatnie zagniatamy ciasto dodając powoli ciepłej wody. Jeżeli ciasto będzie się kleiło, to podsypujemy odrobiną mąki.
Na wyrobione ciasto nakładamy nagrzaną miskę, aby ciasto odpoczęło. Dzięki nagrzanej misce ciasto będzie łatwo się wałkowało. Pozostawiamy dosłownie na 2-3 minuty.
Stolnicę podsypujemy mąką i rozwałkowujemy ciasto. Szklanką wykrawamy kółka, nakładamy łyżeczką farsz i dokładnie zlepiamy pierogi.
Wrzucamy na wrzącą wodę i gotujemy do wypłynięcia pierogów.
Na patelni rozpuszczamy łyżkę smalcu ze skwarkami i polewami nim pierogi.
Tym razem znowu ważymy się leżąc na podłodze...
Pozdrawiam z Gdańska!
wracam z wakacji i robię pierogi! zrobiłaś mi ogromny smak, tylko ja zrobię w wersji bezmięsnej :), będę tęskniła za blogowaniem i zaglądaniem na ulubione blogi, ale teraz czas inne pasje oprócz gotowania co w gruncie rzeczy bliskie jest mi w kuchni, gdzie czuję się jak ryba w wodzie, a jadę w cieplejsze klimaty ponurkować.
OdpowiedzUsuńO jaaa! Zatem odpoczywaj, relaksuj się, pływaj i pozdrów podwodne stworzonka ode mnie! :)
Usuńmniam!:) praktycznie wszystkie rodzaje przyswajam, ale te z mięsem muszą być dobrze doprawione wtedy są idealne:D
OdpowiedzUsuńTak jak ja! Pierogi zjem chyba ze wszystkim!
Usuńto zdjęcie z przekrojonym pierogiem, o mamo!
OdpowiedzUsuńmega mega apetyczne :)
:D Bardzo się cieszę, że pierogi dało się okiełznać aparatem i zrobić z nich niezłych modeli ;)
UsuńTeż se lubię pośpiewać. I takie pierożki pojeść ;)
OdpowiedzUsuńPośpiewać to mało powiedziane w moim przypadku. Często drę się na całe gardło. Zauważyłam, że już nawet nie krępuje się, jak kierowcy jadących obok samochodów się na mnie gapią :D
UsuńKocham pierogi...mniam mniam...
OdpowiedzUsuńKto ich nie kocha? Oczywiście z farszem już jest różnie. Znam takich co z mięsem nie tkną. Ja zjem ze wszystkim!
Usuń:) Gaduło, mnie byś nie przegadała ;) gadam jak najęta, podczas spotkań ze znajomymi tylko ja mam w szklance piwo, bo jego picie przeszkadza mi w gadaniu, a po lepszych imprezach (i nie chodzi mi o koncerty) kończę z zapaleniem krtani od tego mojego ględzenia....
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze, wdychaj jod i wracaj do Bełchatowa cała i zdrowa i bez zapalenia krtani :)
Czyli ekonomiczna babka jesteś ;)
UsuńGadać uwielbiam, śpiewać jeszcze bardziej. To taki "odruch" bezwarunkowy, jak włączam radio w samochodzie :D
Uwielbiam pierożki z każdym nadzieniem:) A do Gdańska jeżdżę na wakacje, przepiękne miasto i morze oczywiście!
OdpowiedzUsuńGdańsk jest piękny! Zwłaszcza Park Oliwski, Gdańska Starówka, Motława...No i oczywiście plaża w Brzeźnie!
Usuńmoże nawet jutro zrobię pierogi tak mnie skusiłaś:)
OdpowiedzUsuńPamiętam taką podróż nad morze z przyjaciółką - całą drogę darłyśmy dzioby, śpiewanie nas zupełnie wykończyło, na miejscu wypadłam z auta i straciłam głos na kilka dni, uważaj na siebie:)
hehe to ładnie musiałyście śpiewać :D
UsuńTeraz podarłam się konkretnie w dwie strony, ale na szczęście gardło i krtań są całe :)
fantastyczne pierogi, uwielbiam na wszelkie sposoby! Chciałabym Cię zobaczyć jak śpiewasz:)) bo ja też się nie oszczędzam ;))
OdpowiedzUsuńWidok podejrzewam byłby przekomiczny, sądząc po twarzach mijających mnie kierowców ;)
UsuńZapraszam do zabawy Liebster Blog
Usuńhttp://zapachykuchni.blogspot.com/2013/04/liebster-blog.html :)
kurcze, już rozumiem dlaczego wszyscy przy mnie wyłączają radio, bo nagle czują ogromną potrzebę rozmowy...
OdpowiedzUsuńJakie to fajne uczucie, że jest na wiele w tym śpiewaniu....
Usuńpierożki - pychotka! choć z marchewką w farszu chyba nigdy nie jadłam ! Ja z nad morza nie pochodzę ale uwielbiam nasz Bałtyk więc zazdroszczę widoków . P.s w zimie nigdy nad morzem nie byłam choć wielokrotnie bardzo chciałam :)
OdpowiedzUsuńDodaję marchewkę, aby farsz nie był zbyt suchy. Jak dodasz inne mięso, to marchewka nie będzie potrzebna :)
UsuńA zima nad morzem na pewno jest specyficzna, trochę tajemnicza, a chyba przede wszystkim wietrzna i mroźna...
Ależ smacznie prezentują się te Twoje pierożki, cudeńka:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Urszulo, bardzo mi miło!
UsuńAle pyszniaste pierogi!:) Ku uciesze Leoska, chyba je wpisze w najblizsze plany kulinarne:)
OdpowiedzUsuńZnam ten "bol" samotnej jazdy i pilowania jadaczki do utraty glosu...tylko, ze moja trasa jest troche dluzsza, 1260 km w jedna strone, wiec kolekcja mp3 musi byc bogatsza;)
Jedz i wracaj do nas cala i zdrowa!:*
1260km???? To się nazywa podróż!
UsuńWpadłam tu przez przypadek i... jakie ładne zdjęcia! A te pierogi! Rzeczywiście adekwatna nazwa bloga - cuda i cudeńka <3
OdpowiedzUsuńNic nie dzieje się z przypadku! :) Cieszę się, że zdjęcia się podobają- zapraszam zatem częściej!
UsuńSamotne chwile spędzone na śpiewaniu w aucie- bezcenne :) A pierożki- pycha!
OdpowiedzUsuńCudo :D Uwielbiam pierożki :D
OdpowiedzUsuń