niedziela, 2 lutego 2014

Cannoli

Ryczę, wyję i zawodzę. Często i to bardzo! I wcale to nie oznacza, że należę do osób nieszczęśliwych i smutnych. Raczej odwrotnie. Zazwyczaj więcej się śmieję i to głośno. Głośno jednak też płaczę i czkam, gdy się wzruszę. Wystarczy łzawa reklama, babski melodramat, wzruszająca książka lub widok innej osoby wzruszonej.

Z pewnością nie należę do osób, które potrafią pocieszyć. Raczej należę do tych, z którymi można wspólnie popłakać, rozmazać się i pociągnąć zasmarkanym nosem. Dlatego tak sobie ostatnio smarcze w samochodzie, słuchając radia....

Ponieważ moja praca często zmusza mnie do podróży do rodzimego Trójmiasta, radio towarzyszy mi przez całą, pięciogodzinną podróż samochodem. Uwielbiam te chwile, kiedy w radio Zet mija godzina 17sta i kilkanaście minut później dzwonią radiowcy do jednego szczęśliwca i obdarowują go jedną z trzech nagród. Reakcje ludzi są fenomenalne! Jedni rzucają krótkie "dziękuję", inni powtarzają, jak mantrę "nie wierzę, nie wierzę!". Ja jednak najbardziej lubię tych, którzy głośno nie krzyczą, tylko płaczą, jąkają się i lekko zawodzą...Jakoś tak się z tą grupą utożsamiam i wyję w samochodzie razem z nimi. Cieszę się po prostu ich szczęściem- tak prawdziwie! I lubię później te chwile, kiedy powtarzają reakcje tych ludzi przez cały kolejny dzień.

Jestem tylko ciekawa, jak odbierają mnie inni kierowcy w mijających mnie samochodach, kiedy zaryczana ocieram rękawem nos i wykrzywiam buzię w bliżej nieokreślonym grymasie...

A teraz zmiana tematu i z pewnością zmiana grymasu na twarzy. Po tych słodkościach krzywić się nie będziecie. Na pewno!


Cannoli chodziły za mną już jakiś czas, jednak brakowało wolnej chwili do ich przygotowania. Okazało się jednak, że nie są pracochłonne, choć potrafią wyprowadzić z równowagi.

W oryginale cannoli smaży się na głębokim tłuszczu. Swoje też próbowałam usmażyć, ale wszystkie rurki się rozwinęły. Dlatego wkurzyłam się i je upiekłam. Przyznaję, że ciasto po usmażeniu jest lepsze, tłustsze ale ma na prawdę fenomenalny smak, w którym wyraźnie czuć wino. Dlatego tu mój apel, do tych którzy mają patent na to, aby ciasto przy smażeniu nie odklejało się- sprzedajcie mi ten sekret, błagam!

Jeżeli jednak tak, jak ja nie potraficie sobie poradzić z rozklejającymi się rurkami, upieczcie je- od tej wersji też nie będziecie mogli się oderwać do czasu, aż zniknie ostatnie cannolo.

Składniki na ok. 12sztuk cannoli o dł. 10cm.:
(przepis na ciasto pochodzi ze strony Lidl'a)
  • 250g mąki pszennej
  • 2 czubate łyżki cukru pudru
  • 2 żółtka
  • 50g roztopionego masła
  • ok. 50ml białego, wytrawnego wina
+ na wypełnienie
  • 400g sera ricotta
  • 2 czybate łyżki cukru pudru
  • sok  z połowy i skórka z całej cytryny
+ do ozdobienia brzegów
  • 100g gorzkiej czekolady
  • 50g posiekanych orzechów ziemnych
  • 50g posiekanych pistacji
Wszystkie składniki na ciasto dokładnie zagnieść i wstawić do lodówki na ok. 15-20min, aby się schłodziło. W tym czasie przygotować wypełnienie.

Ser ricotta łączymy z cukrem i za pomocą blendera miksujemy na gładką masę. Dodajemy sok i skórkę z cytryny. Do sera można również dodać cynamon, albo przyprawę do piernika. Odstawiamy do lodówki do czasu upieczenia cannoli.

Wyciągamy ciasto z lodówki i cienko je rozwałkowujemy. Wycinamy z ciasta kółka np. szerokim kieliszkiem do wina i nawijamy na metalowe rurki.- Swoje kupiłam jakiś czas temu na allegro do zrobienia rurek z bitą śmietaną. W oryginale rurki z nawiniętym ciastem powinno się smażyć do zrumienienia na głębokim tłuszczu. Z wiadomych już powodów moje rurki piekłam przez ok.12min w piekarniku nagrzanym do 160 stopni. Odstawiamy rurki do wystudzenia i rozpuszczamy czekoladę w kąpieli wodnej.

Wystudzone rurki maczamy w czekoladzie i posypce z orzechów lub pistacji. Ponownie odstawiamy do zastygnięcia czekolady, a następnie za pomocą rękawa cukierniczego nadziewamy kremem z sera ricotta.


Muszę jeszcze wspomnieć o jednej rzeczy. Cannoli pochodzą z Sycylii, gdzie urzędowała znana z "Ojca Chrzestnego" mafia. Jak myślicie, rodzina z Corleone raczyła się takimi smakołykami? Jestem pewna, że tak!

24 komentarze:

  1. Wyglądają obłędnie. Na pewno wypróbuje jak już będę mogła pozwolić sobie na takie grzeszki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nic mi nie mów. Ja powinnam tylko na takie rzeczy patrzeć...Ech!

      Usuń
  2. Rycz, rycz, a potem się pocieszaj - pysznym jedzeniem, bo masz do niego talent:*

    OdpowiedzUsuń
  3. wyglądają obłędnie:D świetny pomysł:d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wręcz tak mafijnie, co? :) Ci Włosi to wiedzą co dobre!

      Usuń
  4. Ale obłędne ! Dałabym się pokroić za takie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hihihi, nie ma co się kroić, tylko trzeba zakasać rękawy i do roboty! ;)

      Usuń
  5. ale cudne!:) porywam jedną:)
    Ps. gotowanie za głosowanie już trwa:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też jestem zdecydowanie z tych ryczących :))) ostatnio poryczałam się jak głupia na reklamie w której główna rolę gra pies i koń a dokładniej ich przyjaźń, która nie zna granic. Jeju jak sie zryczałaam :) a jak widzę reklamy z małymi dziećmi i ich mamami ..... ryczę jak bóbr. Ale to chyba całkiem dobre, takie oczyszczające.
    Popłakało by się razem ... ze szczęścia!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, no właśnie o takie wycie mi chodziło. Na płakanie ze szczęścia jeszcze przyjdzie czas- zobaczysz! ;)

      Usuń
  7. ja również bardzo szybko się rozklejam! ale to nawet przyjemne uczucie ... tzn. po prostu, że jesteśmy bardzo wrażliwe :)
    boskie rurki, ten dodatek pistacji, dla mnie bomba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że przyjemne i nie żałuję ani jednej łzy. Tak po prostu mam- czasem jedynie moje zatoki na tym ucierpią ;)
      A rurki były wyśmienite. Żałuję tylko, że podczas smażenia się rozklejały. Jestem pewna, że w oryginalnej wersji smażonej byłyby jeszcze lepsze!

      Usuń
  8. Jeśli zorganizujesz grupę wspólnego ryczenia to ja mogę dołączyć.... ;)! A cannoli chętnie wypróbuję, bo wyglądają obłędnie :)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorota, proponuję włączać codziennie internetowe radio Zet po 17 i łączyć się ze mną mentalnie. Przy rozdawaniu nagród zawsze się wzruszam ;)

      Usuń
    2. Mentalnie to nie to samo ale zrobię co mogę...;)!

      Usuń
  9. rycz mała rycz :)
    pychotki znowu serwujesz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne gdybym zobaczyła tą Twoją małą pestunię na żywo, za pierwszym razem też bym się zwyła :)

      Usuń
  10. Wyglądają pysznie aż ciężko im się oprzeć !! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie przegrałam i w dość szybkim tempie zjedliśmy wszystkie ;)

      Usuń
  11. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...