Dzień wspomnień Świętego Walentego, Walentynki, Święto Zakochanych...przez wielu uwielbiane, zapewne przez taką samą ilość ludzi znienawidzone. Czerwony, przesłodzony, kiczowaty i komercyjny dzień, w którym pluszowe misie i poduszki znikają w tempie ekspresowym z półek sklepowych.
Nie wiem, jakie uczucia u Was budzi ten dzień, ale ja go lubię. Ba! Nawet uwielbiam! Niby już dawno wyrosłam z "poczty miłosnej", która w podstawówce i liceum roznosiła kartki od nieznajomych adoratorów, a jednak co roku zastanawiam się czy Sebastian pamięta, że ma żonę romantyczkę, która lubi ten kicz, czekoladki i serduszka. Może z misi i podusi już wyrosłam, ale całą resztę przyjmę z szerokim uśmiechem na twarzy!
14 lutego to dzień wyjątkowy. Idealny na bezkarne obściskiwanie się przy ludziach, bądź nieśmiałe obejmowanie w ciemnym kinie.
Tego dnia życzę Wam, abyście zwolnili. Spędzili ze sobą cudowne chwile oblane kiczowatym, czerwonym lukrem i kto wie- może również zakończone miłą niespodzianką wieczorem, jak przysłowiowa wisienka na torcie? :)
A teraz może i bez wisienki, ale za to z truskawkami. Czerwono, ale z pewnością nie kiczowato! Pavlova- słodka, krucha i delikatna.
My nie czekaliśmy z nią na Walentynki.- Wy też nie czekajcie!
Składniki na 2 mniejsze (śr. ok. 15cm) lub 1 większy (śr. ok. 30cm) tort Pavlova:
- 180g białek (wykorzystałam część z uzbieranych białek; na moje oko z ok.5 białek)
- 8 łyżek cukru + ew. 2 łyżki do śmietany
- 1,5 łyżki mąki ziemniaczanej
- sok z połowy cytryny
- 400ml śmietany kremówki (36%)
- truskawki, kiwi
- listki świeżej mięty
- ew. czerwony barwnik w żelu
Piekarnik rozgrzewamy do 120stopni, a prostokątną blaszkę z piekarnika wykładamy papierem do pieczenia. Jeżeli chcecie mieć pewność, że Wasza Pavlova będzie równa, odrysujcie np. talerzem koło.
Białka jaj ubijamy na sztywna pianę, pod koniec dodając stopniowo po łyżce cukier. Jak masa białkowa będzie już lśniąca i sztywna (po dobrych 10-15min ubijania) dodajemy sok z cytryny oraz mąkę ziemniaczaną. Jeżeli chcecie dodajcie dodatkowo, jak ja ok. 1/4 łyżeczki czerwonego barwnika w żelu.
Ubijamy dalej, aby wszystkie składniki się połączyły i wykładamy na przygotowaną wcześniej blaszkę z papierem.
Bezę wstawiamy do piekarnika, zmniejszamy temperaturę do 90-100 stopni i zostawiamy uchylone drzwiczki. Pieczemy, a raczej suszymy bezę przez ok. 1,5h, aż po dotknięciu palcem poczujecie, że brzegi są kruche/ chrupiące, a nie gumowate.
Po upieczeniu bezę pozostawiamy w uchylonym piekarniku do ostygnięcia, a następnie na jej wierzch wykładamy ubitą na sztywną śmietanę. Dekorujemy truskawkami, kiwi i listkami świeżej mięty.
Podajemy od razu! :)
* Ponieważ beza jest dosyć słodka, kremówki moim zdaniem nie trzeba słodzić. Jeżeli jednak w Waszym przypadku bez cukru się nie obejdzie- dodajcie 2 łyżki.
Nie lubię walentynek, bo zrobiono z tego bardzo komercyjne święto, ale ten tort... bajka! Dam się pokroić za kawałek ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, ale ja mimo wszystko je lubię. Miło się patrzy na młodych chłopców pędzących na randkę z różyczką w dłoni. Odważniejsi zamiast róży niosą czerwone poduszki ;)
UsuńWielbię bezpardonowo i to cudo i WalĘtynki :P
OdpowiedzUsuńTak jak ja! :D Walętyno! ;)
UsuńPiękna:)
OdpowiedzUsuńdziękuję
Usuńwygląda obłędnie:) genialny pomysł:D
OdpowiedzUsuń;)
UsuńPięknie to wygląda i pewnie jest smaczne :-)
OdpowiedzUsuńSłodka beza, delikatna kremówka i owoce...Dla mnie ideał! Nooo, może zaraz po serniku ;)
UsuńCudownie wygląda. Na Walentynki idealne:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Napatrzeć się nie można :)
UsuńDo Walentynek nie mam szczególnego sentymentu - jestem z innego pokolenia ;)
OdpowiedzUsuńAle taką pavlową mogłabym pożreć ;)
Z jakiego innego? Patrycja, no co Ty? Zero serduszek? ;)
UsuńWłaściwie każda Pavlova mnie zachwyca. Są śliczne i lekkie a teraz jeszcze okazuje się, że kolorowe.
OdpowiedzUsuńStwierdziłam, że muszę choć raz spróbować zabawy z barwnikami. I tak właśnie wyszło- czerwono i słodko :)
UsuńJaka piękna :) !!!
OdpowiedzUsuńPrawda? ;)
UsuńWygląda zjawiskowo:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Marzeno!
UsuńBardzo apetyczny, ślicznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńPavlova jest wyjątkowa.. Krycha, delikatna i piękna. Na wyjątkowe okazje idealna!
Usuńoja, zjadłabym takie
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię. Sama żałuję, że już się skończyła :)
Usuńza walentynkami ja za to nie przepadam. bezę średnio lubię, ale Twoja wygląda bosko i te kolory!:)
OdpowiedzUsuńNo tak już jest- nie każdy lubi ten dzień ;)
UsuńWygląda bajkowo :)
OdpowiedzUsuńNiby barwniki są "a feeee", ale jednak wrażenie robią, nie?
UsuńUwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam. Ta wersja wygląda po prostu bosko :-)
OdpowiedzUsuńSama się napatrzeć nie mogę :)
UsuńBoski :) piękne zdjęcia!!
OdpowiedzUsuńŚLICZNA!!
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńAle wykombinowałaś z tymi barwnikami - świetnie ;-)