poniedziałek, 29 lipca 2013

Jagodzianki i wyniki konkursu

Był sobie konkurs. Był pierwszy, ale z pewnością nie ostatni. Fajny, bo z firmą Krokus, która robi niesamowite cudeńka zamknięte w słoiku. Jeszcze raz zachęcam Was do odwiedzenia ich strony i poszukiwań produktów na sklepowych półkach!
Zgłoszeń nie otrzymałam dużo, ale i tak miałam trudności z szybkim wyborem ;)

Oto lista zwyciężczyń:

- Ula Zgierun
- Anna Sobczak
- Jolanta Perz-Straga
- Elficzna
- Sandra000

Gratuluję!
 Nagrody zostaną do Was wysłane jeszcze w tym tygodniu ;)


A tak w ogóle...

Podróżuję, oj duuuużo ostatnio podróżuję. I choćby nie wiem jak mnie przekonywali, że mam fajnie ponieważ często służbowo bywam nad morzem, to i tak im czasem mogłabym się pokłócić. 

Z tego oto powodu ludzie z mojego otoczenia wysnuli kilka teorii, bądź jak kto woli- wywróżyli przyszłość...
Wersja optymistów:
Super! Zapewne z mężem za sobą bardzo tęsknicie, doceniacie wspólne chwile! Ty intensywnie wdychasz jod, ciągle się opalasz, wieczorami spacerujesz po plaży, a wieczorami upijasz na monciaku...

Wersja pesymistów:
Łooo matko z córką! Ile Ty czasu spędzasz na dojazdach? Ile kasy wydajesz na paliwo? Ile tak można wytrzymać? Mąż Ci się w końcu zbuntuje! Zostałaś weekendową żoną!

Rzeczywistość:
Tęsknimy, doceniamy wspólne chwile, nie mam czasu na plażowanie, kasy na upijanie się na monciaku, samochód właśnie odebrałam z warsztatu i uszczupliłam portfel o kilka setek. A wszystko dzięki podróżom służbowym.

Praca jest fajna, ale bardzo wymagająca. Czy warto? Warto, gdy robi się to, co się podoba. Ale jak jeszcze raz usłyszę, że zapewne plażuję, imprezuję i tamplam się w zimnych wodach Bałtyku zamiast pracować to...nie ręczę za moje słownictwo! :) 

Weekendową żoną chyba jeszcze nie zostałam, mąż głośno się również nie skarży. Za to sobie i mojemu mężowi ostatnio dogadzam jagodziankami.
Nieskromnie Wam powiem, że ich przygotowywanie mam opanowane do perfekcji- mojej perfekcji! :D

 

Polecam na osłodę, przeprosiny, czy też wyznanie miłości- każdy im ulegnie!

Składniki na 10 jagodzianek
rozczyn:
  • 30g świeżych drożdży
  • szklanka mleka
  • 0,5 szklanki cukru
  • 2 łyżki mąki
ciasto właściwe:
  • rozczyn
  • 0,5kg mąki pszennej
  • 3 łyżki roztopionego masła
  • jajko
farsz:
  • 0,5l jagód
  • 3 łyżki cukru
  • łyżeczka mąki ziemniaczanej (opcjonalnie)
+
  • rozbełtane jajko do posmarowania jagodzianek
  • 5 łyżek cukru pudru i łyżka wody do lukru
Mleko podgrzać w rondelku, dodać cukier i dokładnie wymieszać. Następnie wkruszyć drożdże, wsypać dwie łyżki mąki i odstawić do wyrośnięcia na 10-15 min.

Do miski przesiać mąkę, dodać pracujący rozczyn i jajko. W tym samym rondelku rozpuścić masło i dodać do ciasta. Wyrabiać, aż ciasto będzie jednolite. Ciasto powinno lekko kleić się do rąk. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia przykryte ściereczką. -U mnie ciasto wyrastało ok. 40min.


 Po wyrośnięciu ciasto wykładamy na podsypaną mąką stolnicę, rozwałkowujemy na prostokąt o grubości ok. 0,5cm i kroimy na kwadraty- u mnie wyszło 10.

Piekarnik nastawiamy na 180 stopni.

W osobnym naczyniu mieszamy jagody z cukrem i mąką ziemniaczaną. Mąką ziemniaczana powoduje, że farsz tak mocno się nie wylewa, a mała ilość skrobi jest niewyczuwalna w jagodziankach.

Na środek wyciętych kwadratów nakładamy po łyżce farszu i zlepiamy jak kopertę, tzn. prawy-górny róg z lewym-dolnym, lewy-górny z prawym-dolnym. Zlepiamy dokładnie jagodzianki i odwracamy łączeniami do dołu.

Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, smarujemy rozbełtanym jajkiem i pieczemy ok. 15min do zrumienienia.- Po 10min zaglądajcie do jagodzianek. Moje były gotowe dokładnie po 11min bo piekarnik był dobrze nagrzany :)

Po lekkim przestygnięciu jagodzianki smarujemy lukrem przygotowanym z cukru pudru i wody.

Podajemy jeszcze lekko ciepłe i obserwujemy, jak znikają z talerza z każdym mrugnięciem powieki!


Smacznego!

niedziela, 21 lipca 2013

Lody czekoladowe z masłem orzechowym

Pewne 3 Panie będące świadkami mego zachwytu, euforii i wniebowzięcia spowodowanego smakiem lodów z Cupcake corner bakery mogły się spodziewać, że spróbuję je zrobić w domu. Czy mi się udało? Nie sądzę! Tamte miały "to coś". Może ciut inne składniki, proporcje? Nie wiem. Na pewno były jedzone w wyśmienitym towarzystwie i zapewne dlatego tak się przy nich rozpływałam. ;)

Od razu pędzę z informacją, że moim lodom oprócz dość istotnego krakowskiego towarzystwa nic nie brakuje, a dokładniej brakowało, bo szybko zniknęły.

Lody są baaaaaaaaaaaaaaaaardzo czekoladowe i sycące. Dosyć wyraźnie było czuć również masło orzechowe. Jeżeli nie jesteście ich zwolennikiem to dodajcie połowę mniej, lub po prostu pomińcie. Dla mnie orzechy są tu kluczowe ;)


Składniki:
  • 2 szklanki kremówki 36%
  • szklanka pełnotłustego mleka
  • tabliczka gorzkiej czekolady
  • 2 łyżki cukru
  • 2 żółtka
  • 4 łyżki masła orzechowego, np. z TEGO przepisu
  • 2 łyżki masła czekoladowego (opcjonalnie)
Mleko wlewamy do garnuszka i podgrzewamy. Dorzucamy do niego połamaną tabliczkę czekolady i mieszamy do całkowitego rozpuszczenia. Ściągamy z ognia.

Żółtka miksujemy na puch z cukrem. Powoli dodajemy do nich gorące mleko z czekoladą i energicznie mieszamy, aby żółtko się nie ścięło.

Całość ponownie przelewamy do garnuszka i podgrzewamy, ale nie doprowadzamy do wrzenia. Ściągamy z ognia, wlewamy kremówkę, dokładnie mieszamy i po wystudzeniu wkładamy do lodówki do wystudzenia.

Jeżeli posiadamy maszynę do domowego wyrobu lodów, to wlewamy masę do włączonej maszyny, dodajemy masło orzechowe oraz opcjonalnie masło czekoladowe. Dalej kręcimy i czekamy aż lody nabiorą odpowiedniej konsystencji.- Tym razem ponieważ lody zawierały dużo tłuszczy, szybko uzyskały kremową konsystencję.

Jeżeli maszynki nie posiadamy, to przelewamy lody do pojemnika, wkładamy do zamrażarki i mieszamy co 40 min. 3-4 razy, aby rozbić kryształki lodu.

Smacznego czeko-lodo-orzecho maniacy!

wtorek, 16 lipca 2013

Makaron z pulpecikami Nigelli

Jakiś czas temu mój połówek z okazji moich nastych urodzin podarował mi książkę "Kuchennej Bogini". mowa oczywiście o Nigelli Lawson, którą raczej 99% ludzi kochających spędzać czas w kuchni zna.

Książka choć zakupiona niedawno pierwsze wydanie zaliczyła w 2001 roku. Oznacza to, że jakość zdjęć może nie tak zachęcająca jak na blogach które śledzę, ale zdecydowanie opisy Nigelli i dość proste przepisy decydują o tym, że w końcu ulegamy i pędzimy do kuchni.

Przepis na makaron z pulpecikami znajduje się w dziale zatytułowanym "Na deszczowe dni". U mnie co prawda dziś świeciło słońce, ale może u Was pada i skusicie się na pyszności Nigelli? :)


Składniki na pulpeciki:
  • po 250g mielonej wieprzowiny i wołowiny
  • 1 jajko
  • 2 łyżki świeżo startego parmezanu
  • 1 starty ząbek czosnku
  • 1 łyżeczka suszonego oregano
  • 2 łyżki semoliny (można zastąpić kaszą manną) albo bułki tartej
  • duża szczypta czarnego pieprzu
  • 1 łyżeczka soli
Wszystkie składniki umieszczamy w misce, dokładnie łączymy i formujemy niewielkie kulki. Odkładamy je na półmisku i wkładamy do lodówki.

Składniki na sos pomidorowy:
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 łyżeczka suszonego oregano
  • 1 łyżka masła
  • 1 łyżka oliwy
  • 700g przecieru pomidorowego*
  • szczypta cukru
  • sól i pieprz
  • 100ml pełnotłustego mleka**
* użyłam 800g pokrojonych pomidorów z kartonika
** użyłam mleka 3,2%

Siekamy cebulę, przeciskamy przez praskę lub ścieramy czosnek oraz dodajemy oregano. Całość smażymy na patelni z rozgrzaną oliwą i rozpuszczonym masłem. Pilnujemy, aby składniki się nie przypaliły. Dodajemy przecier (lub pomidory) i ok. szklankę wody. Nie bójcie się, że sos będzie rzadki, po dodaniu mleka i gotowaniu ok. 20min sos zgęstnieje.

Doprawiamy sos cukrem, solą i pieprzem.

Na koniec dolewamy mleko i pojedynczo wkładamy nasze pulpeciki do sosu. Całość gotujemy ok. 20min pod częściowym przykryciem.

Podajemy z makaronem. Smacznego!

A na koniec przypominam o trwającym do niedzieli konkursie. Wystarczy przygotować ciekawy deser lub koktajl, do którego przygotowania można by użyć jednego z produktów firmy KROKUS.

Szczegóły znajdziecie tu. Zapraszam! ;)

niedziela, 14 lipca 2013

KONKURSowa przypominajka

Pamiętacie? Wygrywa aż 5 osób kosze pełne smakołyków zamkniętych w słoikach! :) Macie jeszcze cały tydzień na przesyłanie przepisów i zdjęć. Do kuchni marsz!

 źródło: www.memgenerator.pl

Szczegóły znajdziecie na stronie sponsora nagród- firmy KROKUS oraz w moim poście o lodach porzeczkowych z dodatkiem konfitury poziomkowej :)


wtorek, 9 lipca 2013

Pieczone pierogi z kurkami i smutna cisza na podwórkach

Wracam jak co dzień na piechotę z pracy. Mijam jedne z największych bloków w Bełchatowie z kilkoma klatkami. Idę, idę, rozglądam się, nasłuchuję...Cisza.... Lipiec, 26 stopni na dworze, wakacje.
Słońce, delikatny letni wiatr i...cisza...

Jakie to smutne!
Smutne są puste podwórka, "czyste" chodniki, brak odgłosu kopanej piłki i śmiechu dzieciaków ganiających się pod klatką.

Moje dzieciństwo spędziłam grając w gumę na każdej przerwie w podstawówce. Po szkole grało się w zbijaka, czy krawężniki. Był nawet okres podchodów, czy grania w "palanta". To były czasy!

Rodzice nie mogli swoich pociech przywołać do domów. Z okien było słychać punktualnie, jak kukułki o 19stej lub 20stej: "Kasia, do domu!". Na co owa Kasia odpowiadała: "Mamo, jeszcze 10 minut!" 10 minut oczywiście się przedłużało, aż kończyło się na powrocie do domu ze zwieszoną głową i łzami w oczach. 

Uwielbiałam łapanie chrabąszczy do słoików, zabawę w państwa, czy chowanego pod klatką.

Do tego dochodziły obozy harcerskie, na których trzymało się wartę w wieku 9 lat o 2 w nocy (???!!!???), obierało 30kg ziemniaków, czy stawiało samodzielnie prycze.

Dodam, że o telefonach komórkowych nikt nie śnił, a mimo wszystko każdy zawsze wiedział gdzie i o której iść, aby spotkać koleżanki i kolegów. Opowiedzcie to dzisiaj dzieciakom- nikt Wam nie uwierzy!

Więc chodzę tak sobie z pracy do domu i rozmyślam, dumam i wracam wspomnieniami do czasów, kiedy "karą" było wrócić do domu i oglądać przez okno starsze towarzystwo, które miało jeszcze kilka godzin wolności na podwórku...

A wracając do przyjemności, kulinarnych przyjemności. Przedstawiam pieczone pierogi z kurkami i serem Grana Padano. Pyszne!


Składniki na 25sztuk pierogów oraz kilka łyżek farszu do podjedzenia w trakcie lepienia :)

ciasto:
  • 2 szklanki mąki pełnoziarnistej
  • 2 małe kubeczki jogurtu (szklanka)
  • większa szczypta soli
  • odrobina kurkumy do zaostrzenia smaku ciasta lub pieprzu 
Wszystkie składniki zagnieć dokładnie na jednolite ciasto. Przykryj ściereczką i przygotuj farsz.

farsz:
  • 0,5kg świeżych kurek
  • średniej wielkości cebula
  • 50g sera Grana Padano (można użyć każdego innego sera, który lekko sklei farsz)
  • pęczek świeżej pietruszki
  • 2 łyżki masła
  • sól i pierz do smaku
+ rozbełtane jajko do posmarowania
Na patelni rozpuszczamy masło i wrzucamy oczyszczone, osuszone i drobno pokrojone kurki.
Dodajemy drobno posiekaną cebulę, chwilę podsmażamy, a następnie przykrywamy pokrywką i dusimy ok.10 min. na małym ogniu pilnując, aby farsz się nie przypalił.

Na koniec dodajemy poszatkowaną pietruszkę, ser oraz sól i pieprz.

Ciasto rozwałkowujemy na grubość ok. 3mm. Wycinamy kółka i sklejamy pierogi.- W końcu po kilku próbach nauczyłam się robić falbankę na pierogach :D

Pierogi kładziemy na wyłożonej papierem blasze, smarujemy jajkiem i pieczemy do zrumienienia ok. 15-17min. w temperaturze 180stopni.

                  

Podajemy jeszcze ciepłe.

A Wy w co się bawiliście na podwórku? Czy też, jak ja nie mogliście usiedzieć w domu?

Ps. Przypominam o trwającym konkursie. Więcej informacji o tu :)

niedziela, 7 lipca 2013

Lody porzeczkowe z konfiturą poziomkową i KONKURS

Lody. Kto ich nie lubi? Zwłaszcza, gdy za oknem ciepełko, a na czole rosa.

W tym roku postawiłam sobie za cel kupno maszynko do lodów. Okazja się nadarzyła kilka tygodni temu i w końcu kupiłam maszynę.

Za pierwszym razem chciałam zrobić sorbet cytrynowy. I co? I klops! Zamiast sorbetu, który podczas kręcenia w maszynie nie chciał zamarznąć (teraz wiem, że dałam niepotrzebnie alkohol), wyszła twarda cegła po dodatkowych kilku godzinach w zamrażalniku.

Teraz było podejście numer dwa i zrobiłam lody na kremówce z dodatkiem żółtek. Smak? Bomba! Konsystencja? Idealna! Ale proces ich mrożenia nie trwał niestety ok. 30min. W maszynie lody kręciłam 1,5h a później lody trafiły jeszcze na całą noc do zamrażalnika. O dziwo rano nie zrobił się z nich kamień, a bardzo dobre, kremowe lody. Czy ktoś mi może powiedzieć, czemu to tak długo trwało? Czy moja maszyna szwankuje, czy po prostu powinnam uderzyć do specjalistów od robienia lodów? :D


Niestety w Bełchatowie ciężko znaleźć w sklepie lub na targu poziomki, dlatego do zrobienia swoich lodów użyłam konfitury poziomkowej firmy, z którą organizuję pierwszy na blogu konkurs.
 
O samym konkursie za chwilę, ale najpierw przepis na lody dla cierpliwych ;)

Jeżeli mamy maszynę do lodów, to ich produkcję zaczynamy od wstawienia misy maszyny do zamrażalnika na co najmniej całą noc.

Lody można również przygotować bez użycia maszyny, jednak poświęcając im ciut więcej czasu mieszając je kilka razy co 2h.

Składniki:
  • szklanka mleka 3,2%
  • szklanka śmietany 30%
  • 2 żółtka
  • 5 łyżek konfitury poziomkowej KROKUS
  • 2 łyżki cukru
  • 2 garście świeżych czerwonych porzeczek
  • ew. odrobina soku z cytryny do smaku

Do rondelka wlewamy mleko, dodajemy konfiturę i podgrzewamy. Nie doprowadzamy do zagotowania.

Czerwone porzeczki myjemy, obieramy i przecieramy przez sito, aby pestki nie dostały się do lodów.
Porzeczki dodajemy do mleka z konfiturą i dalej podgrzewamy.

W oddzielnym naczyniu żółtka ucieramy z dwoma łyżkami cukru na puch i hartujemy je powoli wlewając masę mleczną z konfiturą i porzeczkami. Jeżeli wlejecie całość od razu żółtka jaj Wam się zetną i z lodów nici! Dlatego mieszając ciągle żółtka wlewajcie mleko ostrożnie.

Całą mieszankę ponownie przelejcie do rondelka i podgrzejcie. Tym razem również nie doprowadzajcie do wrzenia.

Do jeszcze ciepłej masy dolewam kremówkę i już dalej nie podgrzewam. Smakujemy, czy lody nie są zbyt słodkie i w razie potrzeby dodajemy sok z cytryny do smaku.

Mieszankę wkładamy do lodówki na ok. 1h, aby się schłodziła, a później wlewamy do włączonej maszyny i postępujemy dalej zgodnie z jej instrukcją.

Zadanie konkursowe

"Syropy i konfitury pokazują pazury czyli letnie desery, koktajle i drinki z konfiturami i syropami."

Odwiedź stronę www.przetwory.com, zapoznaj się z ofertą firmy i przygotuj deser, koktajl lub drink, w którym można wykorzystać konfitury lub syropy firmy KROKUS.

Przepis wraz ze zdjęciem prześlij w dniach 8-21 lipca na adres e-mail: anna.stepinska85@gmail.com
.

Wygrywa 5 ciekawych przepisów, a nagrodami są kosze pełne przetworów firmy KROKUS, które zostały zamieszczone na zdjęciu.




Regulamin konkursu
  1. Organizatorem konkursu jest Anna Stępińska- właściciel bloga www.cudaicudenka.blogspot.com, a Sponsorem nagrody jest firma KROKUS Przetwórnia owoców i warzyw Czesław Caryk www.przetwory.com
  2. Nagrodami dla autorów najciekawszych przepisów są kosze z produktami firmy KROKUS.
  3. Nagrody są wysyłane wyłącznie dla osób zamieszkałych na terenie Polski.
  4. W konkursie mogą wziąć również osoby nie prowadzące blogów.
  5. W konkursie nie można wykorzystywać przepisów archiwalnych.
  6. W konkursie może wziąć udział więcej niż jeden przepis uczestnika.
  7. Konkurs trwa od 8 do 21 lipca do godz. 23.59. Zwycięzca wybrany zostanie do 28 lipca, o czym zostanie poinformowany drogą mailową. Wysyłka nagród nastąpi w kolejnym tygodniu.
Przed udziałem w konkursie koniecznie zapoznaj się ze szczegółowymi zasadami udziału na stronie firmy KROKUS

Powodzenia!

wtorek, 2 lipca 2013

Tartaletki z boczkiem i kurkami

U mnie kurki już po raz trzeci w tym sezonie i na pewno nie po raz ostatni.
 
Na pierwszy rzut polecam swojską, pyszną jajecznicę z kurkami. To taki kurkowy MUST EAT! Później przyszedł czas na makaron z kurczakiem i kurkami, aż nastąpił czas Tartaletek z boczkiem i kurkami .

Mniejsze wersje tarty idealnie nadają się, aby je zabrać na weekendowy wypad rowerowy, podać jako przystawkę na imprezce, lub po prostu wszamać ze smakiem na obiad- porcji dwie :)


Odnośnie samych kurek, kureczek, moich ulubionych kureniek...
Niestety nie mam ani cierpliwości, ani umiejętności, aby samodzielnie je zbierać. Jestem zbyt leniwa, niecierpliwa, a przede wszystkim nienawidzę komarów, które teraz są wszędzie.

Zatem skąd mam kurki?

Ano kurki kupuję wracając do domu z Trójmiasta niedaleko Włocławka. Te ziemie są bardzo hojnie obdarzone. Zarówno jeżeli chodzi o kurki, jak i o osobniki płci pięknej, które jak owe grzyby po deszczu wystają na trasie.

Zawsze jak staję samochodem, aby kupić pojemnik kurek rozglądam się na boki i upewniam się, że owej płci pięknej nigdzie w pobliżu nie ma, rzucam się szybko na sprzedawcę kurek, pakuję je do auta i z piskiem opon uciekam w stronę autostrady, aby nikt z przejeżdżających nie wziął mnie przypadkiem za panią umilającą towarzystwo...

Składniki na 5 mniejszych tart lub 1 standardową tartę

Ciasto:
  • 250g mąki (u mnie pół na pół pszenna i pełnoziarnista żytnia)
  • 3 łyżki jogurtu naturalnego
  • 80g masła
  • szczypta soli
Wszystkie składniki zagniatamy na jednolite ciasto i od razu wykładamy nim foremki na małe tarty. Nakłuwamy widelcem, a następnie wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 15min.

Podczas pieczenia zabieramy się za przygotowanie nadzienia.

Nadzienie:
  • 250g świeżych kurek
  • 150g pokrojonego w kostkę wędzonego boczku
  • 150g jogurtu naturalnego
  • 2 jajka
  • 50g sera Grana Padano
  • pół pęczka świeżego koperku
  • szczypta soli i pieprzu
  • 0,5 łyżeczki gałki muszkatołowej
Na rozgrzaną patelnię wrzucamy boczek i podsmażamy przez chwilę aż zacznie się wytapiać. Dorzucamy na patelnię umyte i osuszone kurki i całość smażymy przez ok. 7min.

Do miski wbijamy jajka i łączymy z pozostałymi składnikami nadzienia. Na koniec dodajemy lekko przestudzone kurki z boczkiem oraz posiekany koperek.

Do upieczonych spodów tartaletek nakładamy łyżką nadzienie. Zapiekamy 12min.


Zajadamy na ciepło, lub schłodzone. Obie wersje zrobią furorę!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...