poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Sernik z masłem orzechowym i "Marchewką, czy kijem?"

...Czyli jak zatrzymać motyle?


To akcja, która ma na celu wyłonienie sposobów blogerów na zatrzymanie przy sobie drugich połówek. Więcej o akcji pisałam tu. Zerknijcie i podajcie swoje sposoby- macie czas do niedzieli :)

W pierwszej chwili, jak ustaliłyśmy z Justyną i Gosią nazwę akcji pisnęłam z radochy. Takiej prawdziwej radochy! Sebastian pokiwał głową, wywrócił oczami i głośno westchnął...Dosadnie dał mi do zrozumienia, że za bardzo ekscytuje się ostatnio sprawami związanymi z blogiem- może ma racje?

Po kilku minutach zaczęłam rozmyślać, jaki jest sposób na mojego męża. Czy taki w ogóle istnieje? Czy umiejętnie go wykorzystuje? Hmmm, zacznijmy od początku....

Zieleniec, Styczeń 2008

Znajduje się na górze stoku. Mój pierwszy raz z nartami na nogach i pierwszy w życiu kac gigant.
Koleżanka Kasia szturcha mnie ochoczo, żebym zjechała, a ja obolała, przerażona i jednocześnie zrezygnowana siadam tyłkiem na mokrym śniegu. 

Biorę śnieg w rękawice, zbijam w kulę i rzucam przed siebie raczej od niechcenia. Kula trafia w przystojniaka...upssss! To był nasz początek.
Bardziej chyba przypomina to kij, niż marchewkę, prawda?

Od razu pędzę z wytłumaczeniem, że ww. kulki śnieżne na męża już nie działają. Z patelnią nie próbowałam, z wałkiem też nie! Nie musiałam i jestem pewna, że na dłuższą metę takie metody nie podziałają na nikogo.

W końcu jak można zatrzymać przy sobie kogoś grożąc cały czas palcem? Czy wtedy my sami bylibyśmy szczęśliwi?

U mojego męża sprawdzają się proste rzeczy. Wręcz banalne! 

Podaję przepis na zachowanie przy sobie mojego męża idealnego:
  • spora garść szczerości
  • szczypta humoru 
  • ochota do wspólnego sobotniego sprzątania
  • wieczorne tulanie
  • schabowy lub panierowana pierś z kurczaka z frytkami raz w tygodniu
  • jajka na twardo na każdej imprezie
  • obowiązkowo zmieniony głos żony z "dorosłego" na "milusiński" każdego wieczoru
  • 4ro- pak piwa co piątek w lodówce

Proste? No ba!
I najważniejsze, że się sprawdza!- Przynajmniej u mnie ;)

A raz na kilka dni dodatkowo próbuję "przekupić" męża odrobiną słodyczy. I tu zaczynają się schody...
Babki są suche, pierniczki twarde. Serniki zazwyczaj ciężkie, babka gotowana za wysoka, ciasteczka twarde.

Mąż tak samo, jak miłość do prostych dań mięsnych, pielęgnuje zauroczenie i chyba tradycję do "starych" i prostych ciast, np: biszkopt z kremem, galaretką i owocami, ciasto marchewkowe, jabłecznik, czy sernik "Babci Irenki". Jest też miejsce w Jego sercu na deser z mascarpone i malinami, ale na to będzie osobny wpis.

Jak widzicie moje sposoby są sprawdzone na TYM przykładzie. Nie wiem, jak zadziała na resztę. Jestem jedynie pewna, że KIJ możemy wsadzić w mrowisko i uciekać gdzie pieprz rośnie, a marchewkę pielęgnować i korzystać z jej dobroczynnych składników...

A teraz w kooońcu przepis na sernik z masłem orzechowym. Może nie jest dla mojego męża tak atrakcyjny i smakowity, jak schabowy ale to taka mała podpowiedź co na mnie podziała, gdyby ktoś się zastanawiał? :)


Składniki na małą okrągłą blaszkę
na spód:
  • 150g ciastek zbożowych (u mnie San)
  • 50g orzechów ziemnych, niesolonych
  • 100g masła
Ciastka blendujemy na mąkę i dodajemy do nich posiekany orzechy ziemne. Masło rozpuszczamy w rondelku i łączymy z ciastkami i orzeszkami.

Na wyłożoną papierem do pieczenia blaszkę i obłożoną dodatkowo z zewnątrz folią aluminiową wykładamy ciasto, dokładnie wyrównujemy i wkładamy do lodówki.

na masę serową:
  • 500g twarogu (użyłam prawdziwego twarogu Mlekovita bez dodatku śmietanki, zmielonego)
  • 5 łyżek masła orzechowego (użyłam własnej roboty solonego masła orzechowego)
  • 1/3 szklanki cukru
  • 4 jajka
  • 1/2 opakowania budyniu waniliowego
+ 50g orzechów ziemnych do przybrania
Żółtka jaj ucieramy z cukrem na gładką, puszystą masę i dodajemy do zmielonego twarogu. Następnie dokładamy masło orzechowe i proszek budyniowy.

Białka jaj ubijamy na sztywno ze szczyptą soli i wykładamy do masy serowej. Całość delikatnie mieszamy za pomocą łyżki.

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni, a na dno układamy naczynie z wrzącą wodą.

Wkładamy ciasto do piekarnika na 10min do temperatury 180 stopni. Po tym czasie zmniejszamy temperaturę do 150 stopni, ciasto przykrywamy folią aluminiową i dalej pieczemy przez 60min.

Po godzinie, wyłączmy piekarnik, ściągamy folią z góry i pozostawiamy sernik do ostygnięcia przy uchylonych drzwiczkach.

Po całkowitym ostygnięciu sernik dekorujemy rozpuszczoną w kąpieli wodnej białą czekolada i posiekanymi orzechami ziemnymi.

Sernik chłodzimy w lodówce min. 2-3 godziny, jednak najlepszy jest po chłodzeniu przez całą noc.

 
No to jak jest z Waszymi kijami i marchewkami? Może na kogoś podziałałby mój sernik? :D

Ps. A tu nasze pierwsze wspólne zdjęcie :)


22 komentarze:

  1. Zakochańce!!! Bosko wyglądacie razem a Twoja lista jest, moim skromnym zdaniem, taka jak być powinna. Mnie rozwaliło wieczorne tulanie... które pewnie na tulaniu się nie kończy a jeżeli się nie kończy to pewnie wszystkie inne podpunkty można odłożyć na potem ;) Rozwalają mnie takie historie, które ewidentnie udowadniają, że co ma się zdarzyć zawsze znajdzie sposób by zaistnieć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacytuję męża po przeczytaniu mu na głos Twojego komentarza: "Ach ta Delimammka jest taka fajna" :D Zgadzam się!

      Usuń
    2. Delimammka to wporzo mamka ;) tak mi się rymnęło ;) Zatem pozdrowienia dla Twej połowy :)))

      Usuń
  2. hahahha
    Twoja lista się sprawdzi na pewno kiedy masz u boku faceta 100% testosteron, nie jakiegoś metroseksualnego dziwaka. ale do rzeczy sernik jest płaski jak stół i wysoki jak PKiN. nigdy takiego nie zrobię :(
    fajnie, że historia romantyczna, a mąż przystojny, to zawsze pomaga :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o właśnie przypomniałaś mi o naszej akcji "Uratuj bestię" :))) trzeba wrócić do tematu!!

      Usuń
    2. Lepiej nie, bo "modeli" do zdjęć tyle się znajdzie, że serwery padną...:D

      Usuń
    3. Justyna, to fakt- mój mąż w rurkach nie gustuje. Ostatnio strasznie ubolewa, że działy męskie zlikwidowano....

      Usuń
    4. wiem, że na kulinarnym nie wypada ale Wam powiem, że rurki to ja wolę z kremem, a te "jajognioty" doprowadzają mnie do łez...

      Usuń
    5. hehehehehehehe Uwielbiam Cię!

      Usuń
  3. Piękna z Was para! A za taki sernik to bym się z Tobą pożeniowała!

    OdpowiedzUsuń
  4. a co do tego jak się zaczyna - to często jest to przypadek! i w moim przypadku może nie było to rzucenie kulą śniegu, ale też los wiele pomógł:) do tej listy jeszcze bym dodała słowo "piłeczka", bo sezon na ligę mistrzów trwa:P
    Słodko wyglądacie razem:)
    Ps. ja też podobno gadam tylko o blogu i nim żyję, to jest jak choroba - wciąga!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ma być, to będzie i ja w to wierzę, więc nie dziwie się, że coś lub ktoś gdzieś nam pomaga ;)
      U mnie (na szczęście) piłka w grę nie wchodzi :D Jest natomiast MMA i inne "naparzanki", które już przyzwyczaiłam się oglądać.

      Usuń
  5. Jakie miłe wspomnienia :-)))
    A ciasto pewnie pyszne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj miłe!
      Sernik bardzo aromatyczny z intensywnie wyczuwalnymi orzechami. Bomba!

      Usuń
  6. Piękny sernik. Ale i tak bardziej mnie intrygują te jaja na twardo :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, jaja...Byłam ciekawa, czy ktoś o tym wspomni :P

      Usuń
  7. jaki pyszny sernik!! zjadłabym pół tortownicy hehe:)
    fajne zdjęcie, ślicznie razem wyglądacie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Sernik pycha. :]
    Ładnie razem wyglądacie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy: Ty i Twój mąż, chociaż Ty i sernik też razem ładnie wyglądacie. :]

      Usuń
  9. pierwszy wspólny wyjazd na narty z moim mężem był właśnie do Zieleńca, to miejsce ma coś w sobie :) och pamiętam jak pilismy wieczorem piwko, zagryzając oscypkiem grillowanym
    kiedy to było? ale się rozmarzyłam!
    piekna fotka, a sernik wygląda obłędnie! muszę koniecznie wypróbować z tym maslem orzechowym

    OdpowiedzUsuń
  10. Heh, fajna historia ;) z mężczyznami trzeba łagodnie i z miłością bo to takie duże dzieci są ;) ją się staram , choć nie zawsze mi to wychodzi a jak rozrabia moja corcia wraz z moim mężem to tracę cierpliwość ;) a może warto czasem ' kichnac na to ' i się uśmiechnąć ... Pozdrawiam ;) dodam że ją także poznałam męża w 2008r;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...