piątek, 27 września 2013

Dżem figowy i Historia ukrytego pojękiwania

Pamiętam dobrze ten dzień.
Na dworze ciemno i zimno. W pracy urywający się telefon, a moja ręka zbyt leniwa, aby cały czas podtrzymywać słuchawkę dłonią.
Wpadam na genialny pomysł podtrzymania słuchawki ramieniem i dość komicznym przykurczem prawej, górnej części ciała.- Działa! Mam dwie wolne ręce i mogę jednocześnie prowadzić telekonferencję i pisać na komputerze. Jestem dobra. Nawet bardzo dobra!

Mija godzinna telekonferencja, przerwa na kawę i ponownie dzwoni telefon. Znowu przykurcz wychodzi na pierwsze skrzypce. Moja wygrana i znów mam dwie ręce wolne!

Koniec drugiej telekonferencji. Odkładam słuchawkę i...i przykurcz zostaje.

Wpadam w panikę, że zostanę już taka pokrzywiona. Na dodatek z kilkoma kilogramami nadwagi...Masakra!

Koleżanka w pracy radzi, abym poszła do masażysty-kręgarza. Starszy, miły Pan z siwizną na głowie i latami doświadczenia potwierdzonymi wieloma dyplomami ma mi pomóc.
Trochę się krępuję, ale koleżanka mówi, że starszy Pan nawet nie zwraca uwagi, czy do niego przychodzi kobieta, czy mężczyzna.

Decyduję się zadzwonić i umówić na wizytę. Tłumaczę o co chodzi, a Pan masażysta prosi, abym przyszła po pracy.

Jadę. Wołają mnie po nazwisku. Wstaję z krzesełka w poczekalni i....oczom nie wierzę! Starszy, miły Pan okazuje się młodszym, przystojnym chłopakiem z rękoma, wielkości mojej głowy!

Twarz ma zachodzi młodzieńczym rumieńcem...

Wchodzimy do środka i pojawia się Pan z siwizną tłumacząc, że zastąpi go syn bo do Niego przyszła klientka złamana w pół, której musi pilnie pomóc. Uśmiecham się nieśmiało i potakuję głową. (Jak się później okazało ów klientka była parawan obok mnie...)

Teraz najlepsze... Koleżka prosi, abym się "przygotowała". 
Yyyyy, czyli co? Tak sobie myślę i znów się czerwienię.

Masażysta tłumaczy od razu, abym ściągnęła bluzkę...Pozostawiając stanik i spodnie- szybko dodając ;) W tym momencie byłam już czerwona, jak cegła. Kilka kolejnych zdań nie pamiętam, bo skupić się nie mogłam myśląc cały czas o moich czerwonych polikach, fałdach tłuszczu widocznych przy siedzeniu na stole do masażu i moich pachach...- Czy ja je dzisiaj ogoliłam????

Coś tam znowu rozmawiamy, każe mi się rozluźnić, łapie pod pachami i mną wstrząsa- DOSŁOWNIE. Słyszę trzask swojego kręgosłupa i czuję ogromną ulgę. Teraz może już być tylko lepiej!

Miły Pan prosi, abym się położyła na brzuchu, głowę umieszczając w dziurze dzięki której mogę obserwować chodaki tego, który zaczyna masować.

Miły Pan rozkręcał się powoli, co bardziej przypominało smyranie, niż masaż o którym tyyyyyyyyyle wcześniej słyszałam. Później dotyka coraz mocniej i mocniej. Uciska, masuje i....każe mi oddychać. Wtedy dopiero orientuję się, że wstrzymuje cały czas powietrze bo boli, jak cholera, a na usta ciśnie się nic innego, jak "aaaa" i "yyyyy", których po prostu się wstydzę. Spięta i sztywna powstrzymuje się przed pojękiwaniem modląc się, aby miły Pan w końcu przestał.

I teraz na plan wchodzi Pani "zgięta w pół" leżąca za parawanem po mojej lewicy. Słyszę jej "aaaaa" i "yyyy" przy każdym dotknięciu Starszego Pana. Puszczają mi nerwy, nie wytrzymuję i zaczynam jej wtórować. Ona "aaaa", ja "yyyyyyy", ona "mmmmm", ja "aaaaaa". I tak sobie jęczymy wspólnie przez 30 minut, aż Starszy Pan z synem stwierdzają z uśmiechem na twarzach, że to koniec...

Takie samo uczucie zawodu może Wam towarzyszyć, jak skończy się Wam słoiczek dżemu figowego...Przy jedzeniu dżemu  w zaciszu domu pojękiwanie jest dozwolone. Ba! Nawet wskazane! :D Dlatego nie krępujcie się, jak ja i powzdychajcie sobie głośno, pojęczcie i pomruczcie z zachwytu nad tym pysznym smakołykiem!


 Składniki na 3 słoiki (dżemówki):
  •  20 sztuk dojrzałych fig
  • sok z całej pomarańczy
  • skórka z połowy pomarańczy
  • 100g cukru
  • 50ml rumu (opcjonalnie)
Na początku dodam, że figi są teraz w bardzo dobrej cenie w Lidlu- uświadomiła mi to Patrycja ze Smakołyków Alergika. Dlatego jeżeli do tej pory ich cena Was odstraszała, macie okazję się odgryźć i kupić ich trochę więcej ;)

Figi myjemy, osuszamy ręcznikiem papierowym i odcinamy "ogonki". Kroimy na 4 części, wrzucamy do garnka z grubym dnem i zalewamy sokiem z pomarańczy. Gotujemy na średnim ogniu często mieszając, aby dżem się nie przypalił.

Gdy owoce zaczną się rozpadać, a skórka fig zacznie się robić szklista dodajemy skórkę z pomarańczy i cukier.- Jeżeli Wasze figi nie będą bardzo słodkie możecie zwiększyć ilość cukru.

Doprowadzacie dżem do wrzenia, ściągacie z ognia i odstawiacie do następnego dnia.

Kolejnego dnia wyparzamy słoiki wrzącą wodą, albo wkładamy je na 10min do piekarnika nastawionego na 90-100 stopni.

Dżem ponownie przesmażamy często mieszając i uważając, aby się nie przypalił. Ilość płynów już będzie niewielka.

Na koniec dolewamy rumu, dokładnie mieszamy i jeszcze wrzący dżem przelewamy do wyparzonych słoików. Mocno zakręcamy i pozostawiamy do całkowitego ostygnięcia ustawiając słoiki do góry dnem.


Dżem jest słodki i gęsty- figi zawierają dużo pektyny i nie ma potrzeby dodawania dżemiksów. "Figo fago" jest idealny do przełożenia tortu, czy nadziania babeczek. Na naleśnikach też posmakuje. Uprzedźcie tylko starszą część swoich gości, że zawiera dużo maleńkich pesteczek- tak na wszelki wypadek ;)

35 komentarzy:

  1. No ja bym chyba wymiękła... mój kolega jest masażystą, a muszę przyznać, że ciacho z niego pierwsza kategoria :) i jak mnie któregoś dnia wymasował bo byłam zgięta w pół, to przez te 30 min. chyba po raz pierwszy w życiu byłam cicho, chociaż na usta cisnęły mi się jęki. Po tym zdarzeniu nie mogłam na niego patrzeć bo wydawało mi się to tak intymnym zajściem ;) Chyba nie mam właściwego do tego dystansu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że u mnie też jest z tym ciężko, ale za drugim razem było łatwiej ;) Dwa dni temu przez przypadek trafiłam w inne miejsce i masowała mnie kobieta- pojęczałam sobie do woli!

      Usuń
  2. No jak ty coś opiszesz , to ja potem płaczę ze śmiechu:)) Kobieto, powinnaś scenariusze komediowe pisać:)
    Dobrze, że przestało boleć po masażu, ja bym chyba zwiała od tego przystojniaka;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karmel, było już za późno, aby uciekać :D
      Ciężko było się przemóc, ale dałam radę. Fajna sprawa takie profesjonalne ugniatanie :D

      Usuń
  3. Ojjj musi być pyszny :) !
    Czytając Twoją historię sama się zaczerwieniłam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżem figowy jest wyjątkowy- przypomina mi wspaniałe wakacje w Tunezji, gdzie dżem jadłam pierwszy raz.
      A czerwienić się można- w domu jest zdecydowanie bezpieczniej ;)

      Usuń
  4. Ania, padłam ze śmiechu :) Kochana, pożycz sobie słuchawki z Call Center ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam już słuchawki z mikrofonem. Na biurku jeszcze prócz laptopa jest klawiatura, myszka, monitor i telefon. Jak dojdą jeszcze jedne słuchawki, to gdzie ja moją kawę położę??? :)

      Usuń
  5. Pysznie opisana historia, a przy takim dżemiku pojęczałabym sobie z rozkoszą :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. po prostu bajka dla podniebienia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. taki dżem musi być bardzo pyszny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie inny od naszych, rodzimych dżemów z polskich owoców. Warto spróbować!

      Usuń
  8. Ubaw po pachy :D współczuję kochana, znaczy się ;) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie się tak śmiać z koleżanki blogerki? :)
      Przyznaję, sama teraz mam ubaw!

      Usuń
  9. ale się uśmiałam czytając ten post!:)
    aaaaa figi!:) muszę dorwać i coś wyczarować:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Figi ponoć teraz są w Tesco za 49groszy za sztukę!

      Usuń
  10. uwielbiam czytać historie z Twojego życia
    gdybyś wydała książke pochłonęłabym ją w jeden wieczór :)
    oczywiście podjadając przy tym dżemik, który z pewnościa był pyszny !
    no i uważaj na kręgosłup Kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hihihi dzięki Marta! Tak, jakoś samo wyszło i się napisało ;)
      Kręgosłup jest cały, ale wiesz....czasami jak gruchnie no to obowiązkowo trzeba iść się wymasować, nie? :D

      Usuń
  11. świetne pióro, zabawne, ironiczne, uwielbiam takie historie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaardzo dziękuję za miłe słowa! Pozdrowionka!

      Usuń
  12. Andźka, weź no książkę wydaj :) Nie żartuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co Wy? Jaką książkę? Chociaż w sumie moje życie to jedna wielka komedia! Kto wie, kto wie? :)

      Usuń
    2. czyli na książkę masz już dwie klientki :)
      pomyśl, pomyśl !

      Usuń
  13. Uśmiałam się czytając Twojego posta:) A dżemik to już zupełnie inna (słodka) historia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżemik zdecydowanie był przyjemniejszy...albo inaczej- mniej krępujący ;)

      Usuń
  14. Ja może stękać nie będę, ale ach joj to sobie westchnę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w domu, przed komputerem to można sobie postękać ile się da ;)

      Usuń
  15. Ale się ubawiłam...:)!!! Choć wiem, że z takimi dolegliwościami można się tylko śmiać jak już miną... Dżemik zaś obłędny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżem jest na prawdę fajny i naturalnie gęsty. Natomiast śmiać się można nawet w trakcie, ale ze zdenerwowania i ze wstydu :)

      Usuń
  16. Jesteś the best! Obiecuję nie dzwonić :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czy to nie jest nadzwyczajny zbieg okolicznosci, ze zaczelam dzien akurat od tego posta? Ubawilam sie i usmialam do rozpuku!:)))
    Dobrze Ci gwarza kobitki, nie zastanawiaj sie Andzku, tylko pisz i wydawaj te knige! Bedzie miec wziecie, mowie Ci!;)
    A dzemik? Aaaaaajjjj....mniamuuuusny!:)
    Zycze Ci tak samo wesolego poczatku dnia:*

    OdpowiedzUsuń
  18. Kapitalny opis, uśmiałam się z tego masażu, choć wyobrażam sobie, że Tobie do śmiechu nie było, jak bolało ;)
    No a figi w rumie... mmmm... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz jak na to patrzę, to też się śmieję, ale faktycznie wtedy było inaczej ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...