Czy Wy też tak macie, że większość wyjść do sklepu "po chleb" kończy się powrotem z rękoma wyciągniętymi do ziemi i ilością siatek większą niż palców u obu rąk? U mnie to bardzo częsty przypadek i wcale nie jestem z tego dumna. Nie chodzi o ilość pieniędzy, która w nieplanowany sposób zostaje porzucona w sklepie, lecz o fakt, że później na obiad najlepiej byłoby zaprosić stado wygłodniałych lwów, a deserem podzielić się z połową osiedla.
Sezon letni niczego nie ułatwia. Mimo, że podczas upałów głównym posiłkiem jest jezioro zimnej wody z cytryną i miętą, to nadal mam problem z wizytami na rynku, tudzież targu.
Szybka wizyta na rowerze po pomidory ostatnio skończyła się zakupem ogórków, chrzanu, czosnku, czereśni, truskawek, rabarbaru, morelami i cebuli czosnkowej. O pomidorach zapomniałam... Pomijam fakt, że w drodze powrotnej na rower nie miałam jak wsiąść...
Stwierdzam, że potrzebuję pomocy. Sama się nie ogarniam! :)
A teraz deser z wyżej wymienionych truskawek. Przygotowuje się go bardzo szybko, ale później wymaga chłodzenia w lodówce przez kilka godzin.
Idealny na panujące upały!
Swoją drogą ponoć truskawki w tym roku szybko mają się skończyć. Zatem jeżeli nabraliście ochoty na deser, to nie czekajcie jak ja do soboty na rynek, tylko lećcie szybko po świeże truskawki i do roboty!
Składniki na małą, okrągłą blaszkę:
- 300g truskawek
- 500g jogurtu naturalnego
- 2 opakowania galaretki truskawkowej
- 300ml wody
Galaretki rozpuszczamy w 300ml wrzącej wody i odstawiamy do całkowitego ostygnięcia.
Truskawki dokładnie myjemy, odcinamy szypułki, miksujemy za pomocą blendera na gładką masę. Ok. 50g zmiksowanych truskawek odstawiamy w osobnym naczyniu.
Do pozostałej (większej) części truskawek dolewamy jogurt naturalny i dokładnie mieszamy.
Jeżeli galaretka jest już wystudzona, to 5 łyżek wlewamy do 50g truskawek, a pozostałą część do masy jogurtowo- truskawkowej. Całość dokładnie mieszamy.
Blaszkę wykładamy dokładnie folią aluminiową i wlewamy masę. Na koniec łyżeczką wlewamy zmieszane truskawki z galaretką, aby powstały "esy floresy" i wstawiamy torcik do lodówki.
Przed podaniem dekorujemy truskawkami lub bitą śmietaną.
Smacznego!
Świetnie podsumowałaś także moje zakupy i to nie tylko w spożywczym :) Torcik śliczny, lekki i pyszny!
OdpowiedzUsuńsprawdził się świetnie w nasze tymczasowe, arabskie lato :)
UsuńTez tak mam!;) Wchodzę TYLKO po cukier i mleko, a wychodzę z pełnym wózkiem;) Torcik jak pełnia lata!;)
OdpowiedzUsuńwłaśnie mi przypomniałaś, że zapomniałam dzisiaj kupić cukier...:)
Usuń;) masz więc pretekst do następnych zakupów...
Usuńło mamo, dla bezpieczeństwa mega portfela dziś już nigdzie nie wychodzę! :)
UsuńPyszny torcik:) Też tak mam, dlatego "po chleb" wysyłam Mr.T ;)
OdpowiedzUsuńCwaniara! :)
UsuńKobiety chyba już tak po prostu mają :) a torcik cudny :)
OdpowiedzUsuńzastanawiam się tylko, czy z tym walczyć, czy się już poddac ;)
Usuńja uwielbiam zakupy! torcik na pewno pyszny, zjadłabym teraz kawałek, torciki, serniki nie są moją mocną stroną niestety :(( http://wkuchniuli.blogspot.com/2013/06/nie-chcacy-sernik-szesciogodzinny.html
OdpowiedzUsuńPamiętam ten sernik. I choć nagimnastykowałaś się przy nim, to i tak mi się podobał!
Usuńdeser w sam raz na dzisiejszy upał:))
OdpowiedzUsuńja zawsze idę do sklepu po "parę rzeczy".....a mąż mówi, że następnym razem zamówi tira:))
Mnie ten tir też by się czasem przydał ;)
UsuńPrezentuje się wyśmienicie !
OdpowiedzUsuńEfekt jest dość przyzwoity,a deser bardzo szybki nie biorąc pod uwagę chłodzenia ;)
UsuńŁo matko i córko :) wiem czego Ci trzeba :) wielkiego kosza wiklinowego, takiego na rower :) po pierwsze niezły lans ;) po drugie wygoda :) a z zakupami mam tak samo, zostawiam na targowisku wypłatę, ale nie jest mi żal bo to co przytargam do domku jest przepysznościowe :0) Buziaki!!
OdpowiedzUsuńKosz mam! Może nie tak dostojny, jak Twój wiklinowy, ale mam :) Mimo wszystko kosz już nie wyrabia, rączki też nie...
UsuńMNIAM pychotka!
OdpowiedzUsuńJesteś! :)
UsuńRewelacyjny torcik!
OdpowiedzUsuńDlategoż właśnie na zakupy należy udawać się autem ;)
OdpowiedzUsuńTorcik nasz ulubieniec :)
Sprytne, ale nie będzie się sprawdzało jako do sklepu i na targ mam 7min. z buta :)
Usuńz zakupami mam podobnie ! nawet pisanie kartek i powtarzanie "tylko to z kartki i nic więcej!" nie pomaga, wracam obładowana, a potem ledwo wszystko upycham do lodówki :)
OdpowiedzUsuńno ale jak tu się oprzeć? w tej chwili na targu kusi wszystko .... torcik bardzo fajny, szybki deser, czyli coś co lubię najbardziej :)
Kartki też zaczełam praktykować, ale w pewnym moencie zauważyłam, że tylko dodatkowo śmiecę i marnuję tusz oraz kartki...I tak kupowałam więcej ;/
UsuńTy mnie tu nie strasz, że się szybko skończą :P Ale pysznie wygląda to truskawkowe cudo!
OdpowiedzUsuńSieję zamęt dalej :)
UsuńPonoć truskawki w tym roku gniją...Chociaż patrząc na uginające sie półki z truskawkami w sklepach nie widzać, aby miało ich szybko zabraknąć.
Niekontrolowane zakupy i mnóstwo planów na pieczenie, smażenie i gotowanie - skąd ja to znam :)
OdpowiedzUsuńA torcik przepyszny!
Te niekontrolowane zakupy mnie wykończą. Trochę kojącą działają na mnie te wszystkie komentarze, które oznaczają, że nie jestem w tym wszystkim sama ;)
UsuńAleż ma cudowny kolor :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio nie mogę się powstrzymać, i kupuję hurtowe ilości owoców. A później nie ma tego kto jeść, heh...
mam ochotę na wszystko co zamieszczasz :) dosłownie.
OdpowiedzUsuńjak tylko będę mogła już jeść truskaweczki, na pewno wykorzystam przepis^^
OdpowiedzUsuń