Pierwszy Skandynawski kraj, który odwiedziłam to Dania. Kopenhaga to piękne miasto z okazałym ratuszem w centrum, bajecznymi ogrodami Tivoli i magicznym dworcem centralnym, który przypomina mi stację z książki "Harry Potter".
Jest też posąg baśniowej Małej Syrenki, przy której obowiązkowo każdy kto czytał baśnie Hansa Christiana Andersena powinien zrobić sobie zdjęcie.
Kopenhaga to również tysiące rowerów, klocki LEGO, wikingowie oraz kanał Christianshavn, który przypomina mi Gdańską Motławę.
Później były drogie 3 dni w Sztokholmie. Właśnie w Szwecji zafundowałam sobie najdroższy do tej pory krem nawilżający, na który mam uczulenie- jak okazało się po przyjeździe do Polski i kupiłam puszkę ciastek maślanych za przeszło 60zł...
W Szwecji jadłam po raz pierwszy raki...na śniadanie. W hotelu, w którym spałam to ponoć normalne. Jadłam jedyną zupę rybną, która do tej pory mi posmakowała i piłam pyszny cydr jabłkowy.
W Finlandii spędziłam tylko jeden dzień. Tym razem nie skusiłam się na żaden krem- cud i mocno ścisnęłam portfel przechodząc obok delikatesów z cukierkami lukrecjowymi i kabanosami z renifera. Ceny tych dwóch przysmaków powalały na kolana!
Żałuję jedynie, że nikt mnie nie poczęstował takimi pysznymi ciachami, jak te z książki "Skandynawia jest piękna!" Musiały minąć dwa lata aż znalazłam w książce przepis i ich spróbowałam.
Składniki na ok. 30 ciasteczek*:
- 55g migdałów**
- 2 szklanki mąki
- 0,5 szklanki cukru
- 200g masła
- białko jaj
- cukier gruboziarnisty
- płatki migdałów
Migdały mielimy i przesiewamy do miski razem z mąką. Dodajemy cukier i masło pokrojone w kostkę. Zagniatamy szybko na jednolite ciasto i wkładamy ciasto na ok. 20min do lodówki.
Po schłodzeniu ciasta formujemy ręcznie kształt ciastek lub rozwałkowujemy na grubość ok. 0,5cm i wycinamy kółka.
Wierzch ciastek smarujemy białkiem jajka, posypujemy cukrem i płatkami migdałów.
Ciastka pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 10-12min do zrumienienia migdałów.
* W Finlandii tradycyjnie z tego ciasta przygotowuje się ciasteczka w kształcie paluszków o długości ok. 4-5 cm i szerokości ok. 1-1,5cm.
** Wg. oryginalnego przepisu do przygotowania tych ciastek powinno się użyć 50g migdałów słodkich i 5g migdałów gorzkich. Do swoich ciastek użyłam już gotowych mielonych migdałów z Lidla.
Wyglądają bajecznie. Po prostu.
OdpowiedzUsuńSą również tak proste w wykonaniu :)
UsuńCóż, jeśli chodzi o DOBRE jedzenie, cena nie gra roli :D
OdpowiedzUsuńNie gadaj! Zapłaciłabym ok. 150zł za paczuszkę kabanosów z renifera? Toż to pomocnik Mikołaja! :)
UsuńNiestety, z tych pięknych i drogich krajów odwiedziłam jedynie Szwecję, i to dawno temu. Piękna, choć piekielnie droga. Takich ciasteczek sobie nie przypominam, a szkoda, bo wyglądają mega. Chowam przepis.
OdpowiedzUsuńSzwecja właśnie była najdroższa, tak zadecydował krem....
UsuńUwielbiam migdałowe słodkości, więc te lądują w kolejce do upieczenia! :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! Daj znać, czy Ci smakowały :)
UsuńWspaniałe odbyłaś podróże! Ciasta wyglądają przepysznie, skuszę się na ich zrobienie :)
OdpowiedzUsuńPodróże to dużo powiedziane. BYłam w delegacjach służbowych, więc mohe wędrówki i zwiedzanie było ograniczone :(
UsuńZrób koniecznie i daj znać, czy Ci posmakowały!
świetnie wyglądają! czy migdały się trzymają czy połowa spada w trakcie jedzenia? :)
OdpowiedzUsuńMarta, nei będę oszukiwała- część spada ;)
UsuńNatomiast wystarczy dokładnie posmarować wierzch ciastka białkiem i lekko oblebić je migdałami. Jak posypiemy za dużo i nie będą one "trzymały" się białka, to wszystko nam spadnie. Ja starałam się bardziej układać migdały, niż obsypywać nimi ciastka :)
tak... o tym jak napchany trzeba mieć portfel aby móc tam spokojnie wypoczywać słyszałam już wcześniej, może kiedyś skusze się, kto wie ;) bo na takie ciastka to w każdej chwili a najlepiej np. teraz :)
OdpowiedzUsuńSkandynawia to zdecydowanie kraje pzoa moim zasięgiem, aby prywatnie móc je odwiedzać. No chyba, że na 2-3 dni, spanie w hostelach i jedzenie zupek chińskich...Wtedy mój portfel by nie ucierpiał ;)
Usuńja też chcę takie ciacha! mniam:))
OdpowiedzUsuńBierz się do roboty! ;)
Usuńświetnie się prezentują!:) raz człowiek żyje, czasem trzeba na coś wydać:)
OdpowiedzUsuńNo w sumie masz rację.
UsuńAnia, cudne, śliczne! u mnie straszny nawał pracy, jak to w nowej pracy i zupełnie brak czasu na pichcenie, a tak tęsknię za garnkami
OdpowiedzUsuńNie dziwię się Tobie. Mam nadzieję, że nie dają Tobie mocno popalić, co? Trzymaj się dzielnie w nowej pracy!
Usuńteraz jest już lepiej Ania, początek był koszmarny, no ale i tak codziennie jestem skazana na dyrektora, który delikatnie mówiąc jest narwany, no nowe doświadczenia zbieram ;) pozdrawiam Ania!
UsuńPięknie to ujęłaś" nowe doświadczenia zbieram" :) hihihi Nie daj się tam!
Usuńo rany jak mi się marzy takie ciasteczko, żeby mi ktoś podał do łóżka :)
OdpowiedzUsuńDo łóżka powiadasz? Ty to masz najsłodsze teraz ciasteczko obok siebie! ;)
UsuńKuchnia skandynawska zawsze mnie pociągała. Fajny przepis:)
OdpowiedzUsuńJest bardzo ciekawa, ale i chłodna...Przynajmniej tak mi się kojarzy, jak z resztą krajobrazy tych krajów. ;)
UsuńPrzepis bardzo ciekawy, a ciasteczka zapewne wyśmienite!
OdpowiedzUsuńNo przecież coś, co ma cukier musi być wyśmienite! ;)
Usuńnie byłam nigdy w Skandynawii choć marzę już długo... ale ciasteczka zrobię na 100%, rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńOby marzenia się spełniły i zaciągnęły Cie do jednego z tych krajów- polecam Danię na pierwszy rzut. Mimo wszystko chyba tańsza od pozostałych. A po upieczeniu ciastek koniecznie podziel się wrażeniami :D
UsuńWyglądają bardzo smacznie ! Chętnie bym jedno ciasteczko ukradła :)
OdpowiedzUsuńKraść nie trzeba- chętnie bym Cie nimi poczęstowała!
UsuńChętnie spróbowałabym tych raków i zupy rybnej...:)! A ciasteczka wygladają przepysznie !
OdpowiedzUsuńNo teraz rozmarzona wracam wspomnieniami do tych raków...;)
UsuńTeż byłabym szczęśliwa móc je spróbować, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPorywam ciasteczko, albo nawet dwa :)
OdpowiedzUsuń