Czy Wy też macie swoje kity, gnioty, zakalce, albo inne wytwory które po prostu robią Wam na złość i ZAWSZE nie wychodzą? Krew mnie zalewa, gdy setny raz biorę się za babkę cytrynową, albo babkę jogurtową i zawsze, ale to zawsze mam to samo. Piękną, pachnąca, chrupiącą z zewnątrz babusię, która po rozkrojeniu przypomina... galaretowane błocko, które czasem wieczorem nakładam na me lica ;)
Nie miałam tego problemu z drożdżówami, choć przyznaję, że zawsze za bardzo skracałam czas wyrastania ciasta i raczej moje dzieła nie należały do tych godnych pozazdroszczenia. Smaczne były na pewno, ale z babcinymi drożdżówami równać się nie mogą!
Nocnej drożdżówce nie postawiłabym obok tej od babci, ale tuż za nią :)
Co mi się w niej najbardziej podoba? To, że nie zagniatamy i nie czekamy na jej wyrośnięcie. Wrzucamy wszystkie składniki wieczorem do miski, całość przykrywamy ściereczką, rano miksujemy i pieczemy!
Przepis znalazłam w internecie, niestety nie pamiętam gdzie i nie wiem kto jest jego autorem. Wiem natomiast, że medal, nobla, albo blogowe cudeńko przyznałabym takiej osobie bez zastanowienia!
- szklanka mleka
- 0,5 szklanki oleju
- szklanka cukru
- 50g świeżych drożdży
- 3 jajka
- 0,5 kg mąki
Składniki najlepiej, aby były w temperaturze pokojowej. Jeżeli chcecie lekko oszukać, to podgrzejcie delikatnie mleko przed przystąpieniem do robienia drożdżówki ;)
Wieczorem:
Mleko i olej wlejcie do miski. Wsypcie cukier i rozkruszcie drożdże. Dodajcie rozbełtane jajka, przykryjcie miskę ściereczką albo folią spożywczą i odstawcie BEZ MIESZANIA na noc.
Rano całość zasypcie mąką, wymieszajcie mikserem i pieczcie ok 40-50min w piekarniku nastawionym na 180 stopni.
Do swojej dodałam dodatkowo ok. pół szklanki borówek i zrobiłam kruszonkę. Ciacho rozeszło się w jeden dzień!
hm, no ciekawy przepis, a jeśli chodzi o zakalce to zaliczam je przy ciastach jogurtowych, od jakiegoś już czasu więc za takie się nie biorę
OdpowiedzUsuńNo ja już chyba też się poddaję :(
UsuńAż trudno uwierzyć, że drożdżowe ciasto może byc aż tak banalnie proste do wykonania...:)
OdpowiedzUsuńA jednak! ;)
UsuńWierze, ze rozeszlo sie w jeden dzien! Wyglada mniamusne!:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie ten Twoj przepis jest banalny, za banalny! Przyznaj sie, to jest na pewno zasluga jakis nocnych stworkow, ktore nie moga zasnac i ciupia drozdzowa produkcje;)))
Buziale:*
pycha:) uwielbiam domowe drożdżówki:)
OdpowiedzUsuńnic dziwnego, że się szybko rozeszło:) ja uwielbiam drożdżówki, a tu jeszcze owoce i kruszonka!
OdpowiedzUsuńaha...urocze słomeczki:)
Kurde... pyknąć taką na śniadanko... niooooom.
OdpowiedzUsuńcoś dla mnie Aniu, zapisuję sobie przepis.
OdpowiedzUsuńraz w życiu wyszedł mi zakalec i to w cieście, które robię bardzo często i zawsze wychodzi, nie wiem o co chodziło
wyglądało super, przekroiłam i nawet nie galaretowate tylko płynne ciasto wylało się na na wszystkie strony, trzeba było zobaczyć moją minę :)
Szczęśliwa Ty! U mnie zakalce były już z....5-10 razy. Na pewno!
UsuńJa robię z takich samych składników i to bardzo podobnie, ale nigdy jeszcze nie zostawiałam jej na noc;) Muszę następnym razem wypróbować taką wersję;)
OdpowiedzUsuńMam swoje gnioty, które gniotami nie są a stają się nimi dokładnie w momencie kiedy muszę przygotować jakieś ciacho na imprezę ;) a to mi zupa krewetkowa nie wyjdzie, a to sernik jakoś taki nie do końca... muszę chyba stać się bardziej przebiegła i zrobić tak, aby dania, które przygotowuję na specjalną okazję nie miały takiej świadomości ;)
OdpowiedzUsuńBuziole a drożdżówka :*** najulubieńsza
hahaha wiem o czym mówisz- czasem też mi się tak przytrafia :)
UsuńPrzepysznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do udziału w konkursie kulinarnym: http://przepisownik.blogspot.com/2013/09/wygraj-zestaw-pysznych-produktow.html
wcale się nie dziwię, że rozeszło się w jeden dzień
OdpowiedzUsuńwygląda super! ja się trochę rozkręcam w pieczeniu ciast drożdżowych, ale mam nowy przepis
ostatnie moje ciasto było z brzoskwiniami, było pyszne .... nie zdążyliśmy sfotografować, tak szybko dzieciaki wciągnęły
pozdrawiam Aniu!
Z brzoskwiniami robiła ostatnio moja koleżanka z pracy- palce lizać! Brzoskwinie po pieczeniu się rozpływają w ustach!
UsuńJako leniwiec prawdziwie patentowany znam ja tę drożdżówkę i bardzo sobie cenię...:-)
OdpowiedzUsuńAż cieżko uwierzyć, a jednak da się:D
OdpowiedzUsuńI mówisz, że tak na śniadanko sobie dogadzasz drożdżóweczką? :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie wychodzą mi jogurtowce... tzn. wychodzą z zakalcem ;) A ciacho super... muszę wypróbować!
OdpowiedzUsuńNooo, czyli nie jestem sama ;)
Usuń